Jak co roku w czerwcu, marki Lirene i Under Twenty wysyłają blogerkom - ambasadorkom paczki z nowościami. Tym razem i ja z wytęsknieniem oczekiwałam kuriera, który w końcu wręczył mi sporych rozmiarów karton :) Ów karton skrywał żółte, słoneczne pudełko, a pudełko, jak się okazało, miało drugie dno...
W pierwszej części znalazłam kosmetyki ochronne do opalania i te do uzyskania opalenizny bez słońca ;) Przyznam szczerze, że właśnie na te serie najbardziej czekałam. Moja skóra opala się długo, więc żeby uzyskać wymarzony, brązowy kolor muszę się wspomagać różnymi kosmetykami brązującymi. A flitr, wiadomo - zawsze się przyda!
Drugie dno skrywało natomiast kosmetyki pielęgnacyjne do ciała, podkład No Mask (który zdążyłam już poznać), a także żel micelarny UnderTwenty, który bardzo mnie ciekawi i już dzisiaj pójdzie w ruch ;)
Przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym produktom!
Jaśminowy olejek do opalania to totalna nowość - jeszcze ciepły :) Nie widziałam go w sklepach, więc przypuszczam, że marka dopiero wprowadza go do sprzedaży. Pachnie przepięknie i zaraz pędzę się opalać w jego towarzystwie :) Koloryzujący balsam do ciała z serii Bronze Collection to będzie totalny hit. Użyłam raz i jestem zakochana <3 Działa jak rajstopy w sprayu - smarujesz, czekasz aż się wchłonie i cieszysz się równomiernie opaloną, brązową i rozświetloną skórą aż do pierwszego prysznica. Muszę jeszcze poobserwować, czy nie będzie brudził ubrań. Samoopalający mus-pianka i samoopalający krem do twarzy i ciała na razie poczekają na swoją kolej, bo muszę dokładnie przetestować olejek VL. Na razie mogę powiedzieć, że pianka w ogóle nie śmierdzi podczas utleniania, co dla mnie jest ogromnym plusem!
Brązujący balsam do ciała pod prysznic widziałam już w Rossmannach i byłam bardzo ciekawa jego działania. Użyłam raz i na razie nie widzę efektów, ale na te trzeba poczekać :) Krem do stóp poczeka na swoją kolej, bo kosmetyków do stóp mam nadmiar, ale za to perłowy mus do ciała Orientalna Magnolia już stoi w łazience. Przyjemnie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania, więc będę testować dalej :)
Antycellulitowy Endo - Masaż to również produkt, który kusił mnie od jakiegoś czasu, głównie ze względu na to, że dużo naczytałam się o bańce chińskiej. Muszę nauczyć się jej obsługi, ale recenzja olejku na pewno pojawi się na blogu. Podkład No Mask już mam i na pewno na dniach zrobię Wam porównanie dwóch najjaśniejszych odcieni, bo trójka jest zdecydowanie za ciemna dla słówiańskiej urody ;) Jest lekki i daje fajne, satynowe wykończenie. Plus za działanie nawilżające - na lato będzie jak znalazł!
I na koniec żel micelarny Under Twenty, który pachnie żurawiną i coś czuję, że zagości w mojej pielęgnacji na stałe. Jeśli tylko nie będzie ściągał skóry, bo tego bardzo nie lubię :) Można go używać z wodą lub bez - jestem ciekawa jak sprawdzi się w tym drugim przypadku.
Co Was najbardziej zaciekawiło? O czym chcielibyście przeczytać na blogu?