Moja cera ma skłonności do nadmiernej produkcji sebum. Niestety, skutkiem tego jest błysk. Świecę się jak psu nie powiem co - latem aż odbijam światło :) Kremy matujące owszem, nieźle radzą sobie z tą przypadłością, ale nie na długo. Tym bardziej, gdy nałożę na twarz makijaż. Niektóre podkłady zamiast matowić cerę, wręcz wzmagają jej świecenie. Czuję się z tym naprawdę niekomfortowo, toteż ciągle szukałam wszelkiego rodzaju pudrów matujących, które sprawią, że podkład utrzyma się na twarzy dłużej, a skóra pozostanie matowa na długo. Szukałam, długo szukałam i... znalazłam!
Puder KRYOLAN Anti - Shine Powder znalazł się na mojej wiosennej wishliście (prawie w całości jest spełniona! <3). Wtedy wzdychałam do niego godzinami, ale ze względu na cenę nie mogłam sobie na niego pozwolić. Jakiś czas po publikacji posta odezwała się do mnie Angel. Z wiadomością, że ma ten puder na stanie i w ogóle nie używa. Bez namysłu powiedziałam "biere!" i oczekiwałam na paczkę.
Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to wielkość opakowania. Damn, to pudełko ma aż 30g! Nigdy w życiu nie widziałam tak wielkiego pudru, a z doświadczenia wiem, że sypkie pudry służą dłużej, niż te w kamieniu. Spojrzałam na datę przydatności - dwa lata od otwarcia... Jak ja to zużyję?! Od razu pomyślałam sobie, jaka byłam głupia, że go wcześniej nie kupiłam. Fakt, jest drogi, ale to inwestycja na 2 lata :) Słoiczek jest zakręcany, z sitkiem. Nic specjalnego, aczkolwiek swoją funkcję spełnia.
Zacznijmy jednak od początku. Anti-Shine Powder to puder sypki, ryżowy, dedykowany cerom tłustym i mieszanym. Ma mocne właściwości matujące, ale jednocześnie nie zapycha ani nie wysusza skóry. Jest w 100% transparentny - nakładając go na twarz nie musimy się martwić o bielenie, czy też o przyciemnienie koloru podkładu. Idealnie stapia się z tym, co mamy pod spodem i daje efekt "suchego", idealnego matu. Jest naprawdę drobniutko zmielony, nawet drobniej, niż mąka ziemniaczana :D Wchodzi w pory i optycznie wygładza skórę, co sprawia, że po nałożeniu go na twarz naprawdę wyglądam jak po fotoszopie :)
Zazwyczaj po nałożeniu podkładu czekam kilka minut - przez ten czas robię brwi, oczy itd., a potem nabieram puder na duży pędzel, strzepuję nadmiar i dosłownie omiatam twarz tym, co zostało na włosiu. Niewielka ilość daje piękny, aksamitny efekt, a twarz zostaje matowa przez bardzo długi czas. Wracając do domu po ośmiu godzinach pracy świeci mi się tylko czoło (przypuszczam, że to przez grzywkę) i nos. Jak dla mnie, to totalnie zaskakujący i świetny wynik, bo do tej pory udawało mi się utrzymać moją cerę matową na góra dwie-trzy godziny.
Puder jest bezzapachowy i bezbarwny, przez co nie drażni cery, nie wysusza jej i nie powoduje zapychania. Jak dla mnie jest totalnym, pudrowym HITEM i nie wyobrażam sobie już używania innego :) Przy codziennym użytkowaniu przez prawie 8 miesięcy z pudełka nie ubyło praktycznie nic, więc fajnie byłoby kupić sobie takie pudło na spółę z koleżankami i zrobić odsypki, bo produkt jest cholernie wydajny. Takie opakowanie może jednak sprawdzić się w przypadku wizażystek :)
Puder KRYOLAN Anti - Shine Powder kosztuje 70 zł/30 g, a kupić możecie go w drogeriach internetowych, np. na Ladymakeup.pl [KLIK]. Zapewniam Was, że nie będziecie żałować ani jednej złotówki wydanej na niego! :)