Czy któraś z moich czytelniczek zmaga się z nadmiernym wypadaniem włosów spowodowanym łojotokowym zapaleniem skóry głowy? Jeśli tak, z pewnością wiecie, jak dużą rolę odgrywa dobry szampon. Problematyczna skóra głowy wymaga dokładnego oczyszczenia, ale nie można jej również nadmiernie przesuszać, ponieważ objawy ŁZS mogą się nasilić. Warto więc sięgać po specjalistyczne szampony bez SLS - ja najczęściej zaopatruję się w tego typu produkty w aptekach :)
Jakiś czas temu w moje ręce wpadły dwa szampony Foltene Pharma, których używałam na zmianę, 2-3 razy w tygodniu. Choć nadają się do codziennego stosowania, było mi ich najzwyczajniej w świecie szkoda :) Siegnęłam po szampon przeciwłojotokowy, a także po szampon wzmacniający i zapobiegający nadmiernemu wypadaniu włosów. W duecie miały pomóc pozbyć się moich problemów i "uspokoić" skórę głowy. Jak było w praktyce?
Na pierwszy ogień poszedł szampon zapobiegający wypadaniu włosów. Zamknięto go w wygodnej, niewielkiej butelce z zamykaniem "na klik", mieszczącej w sobie 200 ml produktu. Konsystencję ma gęstą, kolor przezroczysty, zapach typowo apteczny, ale niedrażniący. Dobrze się pienił, toteż mimo małych rozmiarów, butelka wystarczyła mi na około 2 miesiące regularnego stosowania.
Brak SLS w składzie mógłby świadczyć o tym, że szampon słabo oczyszcza. Nic podobnego, za pierwszym razem domywał nawet tłuste, ciężkie oleje, a włosy były świeże i puszyste. Nie przesuszone, nie tępe, ale wyraźnie odbite u nasady i miękkie. Niestety, zaraz po wodzie, w składzie znajdujemy Sodium Coceth Sulfate, który jest nieco mniej inwazyjnym zamiennikiem SLS. Dla osób z wrażliwą skórą głowy może to być problemem (tym bardziej, że szampon nakłada się na włosy na kilka minut, a potem dopiero spłukuje), ale u mnie na szczęście nie wyrządził żadnych szkód.
Jeśli chodzi o wzmocnienie i zahamowanie wypadania, jestem nieco zawiedziona... Owszem, włosy wydawały się grubsze i mocniejsze, ale wypadały nadal tak, jak przed jego używaniem. Być może przyniósłby więcej korzyści przy stosowaniu jednocześnie z ampułkami z tej samej serii, które niestety, są nie na moją kieszeń.
Bardziej zadowolona jestem natomiast z szamponu przeciwłojotokowego. Opakowanie to samo, konsystencja również, ale za to zapach bardziej przyjemny (nawet mi się spodobał, co w kosmetykach aptecznych rzadko się zdarza). W składzie zamiast SLS ma Zinc Coceth Sulfate, czyli substancję o działaniu przeciwłupieżowym i antybakteryjnym. Dalej witamina B6, biotyna i ekstrakt z szałwii, które tonizują skórę głowy, jednocześnie jej nie przesuszając.
Ten szampon widocznie wzmocnił włosy, jednocześnie ich nie przesuszając, uspokoił skórę głowy i złagodził wszelkie zmiany chorobowe. O dziwo, to właśnie po jego używaniu zauważyłam zmniejszone wypadanie :) Myślę, że to zasługa biotyny i ekstraktu z szałwii, które wyraźnie służą moim włosom. Czupryna była po jego użyciu świeża przez dwa dni, co dla mnie jest świetnym wynikiem, bo zazwyczaj myłam głowę codziennie. Zdecydowanie polecam osobom, które mają problem z nadmiernym przetłuszczaniem skóry głowy, czy też cierpią na ŁZS. Zapewniam Was, że będziecie zadowoleni z efektów, a przy okazji nie zniszczycie sobie włosów :)
Jedynym minusem może być wysoka cena kosmetyków. Szampon przeciw wypadaniu kosztuje 49 zł, a szampon przeciwłojotokowy 45 zł (butelki o pojemności 200 ml). Nabyć możecie je w niektórych aptekach, a także na stronie producenta infoplus24.pl.