Marka WIBO, nasza polska duma, prężnie się rozwija :) Po świetnej paletce do konturowania, serii wypiekanych pudrów i rozświetlaczy, a także całkiem fajnym kamuflażu podobnym do tego z Catrice, przyszedł czas na tańszą alternatywę dla meteorytów Guerlain, czyli kulki Star Glow. Zrobiło się o nich głośno już jakiś czas temu, gdy marka zapowiedziała wprowadzenie kosmetyku na rynek, a gdy tylko pojawił się na Rossmannowskich półkach, znikał z prędkością światła. Czy warto wydać na niego 17 złotych?
Kulki zamknięto w plastikowym, ale solidnym, zakręcanym pudełeczku o pojemności 13 g. Szata graficzna opakowania jest tak piękna, że kupiłabym je tylko ze względu na sam wygląd :) Połączenie pudrowego różu ze złotem wygląda bardzo oryginalnie i elegancko, aczkolwiek widać, że projektant inspirował się opakowaniem słynnych meteorytów, czyli pierwowzorem kulek.
Kolorów kuleczek jest sześć, a każdy kolor pełni określoną funkcję. Zielone kulki korygują zaczerwienienia, białe odbijają światło, różowe i liliowe nadają skórze świeżości, złote rozświetlają, a brązowe nadają naturalnego koloru. Po zmiksowaniu wszystkich kolorów otrzymujemy jasny, lekko żółty puder z dużą ilością rozświetlających drobinek.
Kulki są mięciutkie, aksamitne, a jednocześnie trwałe. Nie rozpadają się, a pędzel bez problemu nabiera odpowiednią ilość produktu. Kosmetyk nie pyli się i nie osypuje. Kolor ma tak neutralny, że nie można zrobić sobie nim krzywdy i raczej nie da się przesadzić z jego ilością :) Nawet laik poradziłby sobie z nałożeniem go na skórę. Puder można nakładać zarówno na całą twarz, do wykończenia makijażu, jak i na wybrane partie (kości policzkowe, nos, pod łukiem brwiowym). Ja wybieram zazwyczaj drugą opcję, ze względu na to, że jestem posiadaczką cery mieszanej i lubię się nadmiernie świecić.
Efekt? Delikatne, subtelne rozświetlenie i optyczne wygładzenie cery. Star Glow wygląda na mojej skórze naprawdę bardzo ładnie i przyznam, że polubiłam go od pierwszego użycia. Według mnie nie widać w nim żadnego brokatu - drobinki są mikroskopijnej wielkości, więc na skórze robi się ładna, odbijająca światło "tafla". Utrzymuje się spokojnie 6-8 godzin, potem efekt zaczyna słabnąć, ale nie wymaga poprawek w ciągu dnia :)
Ja jestem z niego bardzo zadowolona, choć do tej pory raczej unikałam pudrów w kulkach. Te są tak neutralne, że nie wymagają precyzyjnej aplikacji i wiem, że nie zrobię sobie na twarzy plam. Idealne dla dziewczyn, które lubią efekt glow, nie mają idealnej cery (puder nie uwydatnia niedoskonałości jak typowe rozświetlacze) i nie są profesjonalnymi wizażystkami - kulki są łatwe w obsłudze.
Kulki, ze względu na swoją formę, są bardzo wydajne i nie wiem, kiedy je zużyję :) Na zdjęciu powyżej widać, jak zachowują się na mojej skórze (nałożone na kość policzkową). Choć z meteorytami Gerlę mają raczej mało wspólnego, nie zaszkodzi ich wypróbować na sobie. Tym bardziej, że są tanie i łatwo dostępne!
Jak Wam się podoba efekt? Co sądzicie o kulkach Star Glow?
Jak Wam się podoba efekt? Co sądzicie o kulkach Star Glow?