Quantcast
Channel: Kosmetyczne sekrety
Viewing all 98 articles
Browse latest View live

Wiosenna wishlista + wyniki rozdania

$
0
0
Idzie wiosna, czas na zakupy i zmiany w garderobie... i nie tylko! :) Pisałam Wam już na Facebooku, że mam ochotę wydać trochę kasy na kosmetyki i akcesoria kosmetyczne. Przeglądając ofertę sklepu SheIn, znalazłam kilka pozycji, które chętnie bym przygarnęła i przetestowała na sobie.


SheIn (stare SheInside) to sklep z chińskimi ciuchami, dodatkami i kosmetykami, które do złudzenia przypominają ich droższe odpowiedniki, a ceny są mega niskie, same zobaczcie! Pod każdym zdjęciem macie link, w którym znajdziecie więcej informacji i mój krótki komentarz.

Jajko do mycia pędzli robi furorę na blogach - ponoć bardzo ułatwia pracochłony proces prania naszych puchaczy :) Jest niedrogie, więc chętnie sprawdzę, jak to działa.


Zestaw pędzli do makijażu twarzy i oczu. Z tego, co czytałam na innych blogach, pędzle są naprawdę dobrej jakości, trzonki nie odklejają się, a włosie jest mięciutkie i puchate. No i nie można im odmówić tego, że wyglądają pięknie! Przypominają mi pędzle MUR z serii Metals :)





Zestaw trzech różnych gąbek do makijażu. Z pewnością nie będzie to taka jakość, jak w przypadku Beauty Blendera, ale do codziennego makijażu powinny być ok. Na zdjęciach z rzeczywistym wyglądem produktu widać, że porowatość gąbek do złudzenia przypomina BB - ważne, żeby nie zjadały za dużo podkładu.



Szczotka do nakładania podkładu, która szturmem podbija blogosferę. Widać, że włosie jest bardzo mięciutkie, więc chętnie spróbuję wykonać sobie tym cudem makijaż. Jeśli macie już doświadczenia z podobnymi pędzlami, dajcie znać, jak się sprawdzają :)




Koronki to coś, co gości w mojej szafie od dawna. Ta bluza z koronkowo - szydełkowymi rękawami jest po prostu urocza i muszę ją mieć, tym bardziej, że jest połączeniem stylu sportowego z eleganckim. Będzie idealna do gładkich jeansów i skórzanej kurtki.



Koszula z kwiecistym printem wydaje mi się trochę babcina, ale wpadła mi w oko od razu, gdy weszłam na stronę. Myślę, że będzie idealna do eleganckich stylizacji, w połączeniu z ołówkową spódnicą, albo czarnymi spodniami i szpilkami. 



Sukienka za 16 dolarów? Deal życia! Tym bardziej, że jest to prawdziwy hit wśród blogerek. Nic dziwnego, bo jest to (nie)zwykła mała czarna, z piękną, paseczkową, ażurową górą. Nie mogę się doczekać, aż ją założę na imprezę! 


Oczywiście będę wdzięczna za poklikanie w linki pod każdą rzeczą, bo zależy mi na współpracy i porównaniu jakości np. chińskich pędzli z drogimi pędzlami Hakuro. Ubrania na zdjęciach wyglądają pięknie, dlatego chętnie pomacam materiały i zobaczę, jak wygląda ich wykonanie. Jeśli też zrobiłyście na swoich blogach takie wishlisty, zostawiajcie linki. Odwdzięczę się!

________________

A na koniec wyczekiwane przez Was wyniki rozdania z okazji miliona wyświetleń, w którym do wygrania były dwa zestawy kosmetyków. 

Nagrodę główną zgarnia Aleksandra Podgórska, natomiast nagroda pocieszenia leci do Virtual_girl933


Serdecznie Wam gratuluję i czekam na dane do wysyłki. Wyślijcie mi wiadomość na adres justynamietus@gmail.com, z maili, które podałyście w zgłoszeniach :)




Mój pierwszy LOVELYBOX

$
0
0
Po ostatnim rozczarowaniu pewnym pudełkiem subskrybcyjnym, postanowiłam zrobić sobie prezent na Dzień Kobiet i zamówić jeden z nowych na polskim rynku box, a mianowicie LovelyBox. Po dwóch pierwszych, udanych edycjach, byłam niemalże pewna, że zawartość marcowego pudełka mnie zadowoli i nie będę żałowała żadnej wydanej na niego złotówki. Nie myliłam się :)


Na początku przeproszę Was za jakość zdjęć i zaznaczę, że pudełka nie dostałam w ramach współpracy, tylko kupiłam je sama, za własne pieniądze. Kosztowało 69 zł - trochę dużo, biorąc pod uwagę, że Shiny i beGlossy są 20 zł tańsze, ale zawartość i sposób pakowania w pełni mi to zrekompensowały :) Pudełka są pakowane ręcznie (!), wszystkie kosmetyki są owinięte kolorowym papierem i zaklejone motylkiem. Do boxa dołączony został również ręcznie napisany liścik, co pozwoliło mi poczuć, że pudełko jest przygotowane tylko dla mnie :) 

Mało tego, jakieś 2 tygodnie przed wysyłką dostałam od dziewczyn maila z pytaniem, jakie zapachy lubię, a jakich unikam. W związku z podanymi przeze mnie preferencjami, zostało mi dobrane masło o zapachu czekolady (do wyboru było bodajże 5 wersji). 


W marcowym pudełku znalazły się 4 kosmetyki pełnowymiarowe i przekąska, a dodatkowo dziewczyny dorzuciły próbki naturalnych kosmetyków i słynnych, azjatyckich kremów BB. Zapewniam Was, że już przez papier czułam, że będzie słodko i pachnąco! :) W marcowym LovelyBoxie znalazły się:


SALCO AU NATUREL - delikatne, naturalne masło do ciała na bazie masła Shea i naturalnych olejów: ze słodkich migdałów, jojoba i awokado, stworzone z myślą o najbardziej wrażliwej i suchej skórze - 35 zł/120 g

Tutaj lekkie zaskoczenie, bo masło zaraz po otwarciu miało konsystencję stałą. Dopiero po paru godzinach w temperaturze pokojowej można było je rozsmarować. Zapach jest prze-pię-kny! Słodki, ale nie ciężki, bardzo naturalny i zbliżony do wosku Vanilla Cupcake z YC. CUDO!!!


HAPPY BASE - orzechowa pasta myjąca z orkiszem BIO i glinką białą. 100% naturalny sposób na czystą, świeżą i zdrową cerę - 9,96 zł/50 g

Można ją mieszać z wodą albo hydrolatami i myć nią twarz, albo też zrobić sobie oczyszczającą maseczkę, poprzez dodanie do niej oleju. Bardzo fajny, wielofunkcyjny i przede wszystkim naturalny produkt. 


ORGANIQUE - pianka do mycia ciała, mleko. Produkt wyjątkowo delikatny, przeznaczony do wszystkich rodzajów skóry. Intensywnie nawilża i pielęgnuje skórę - 16 zł/100 ml

Markę Organique znam i bardzo lubię, więc każdy ich kosmetyk jest u mnie mile widziany. Pianki jeszcze nie miałam, ale już dziś wieczorem pójdzie w ruch ;) Zapach ma bardzo delikatny, mleczny, słodki i otulający. 


MYDLARNIA CZTERY SZPAKI - mydło melisa z cytryną. Połączenie olejków eterycznych: melisowego, cytrynowego, miętowego i goździkowego powoduje zawroty głowy. Zawartość masła Shea i masła kakaowego sprawiają, że mydło nawilża i pielęgnuje skórę, a dodatek wytłoczyn z pestek dyni delikatnie ją peelinguje - 17 zł/ 125 g

Uwierzcie mi - to mydło tak pachnie, że aż kurier pytał co takiego zamówiłam. Zapach olejków eterycznych roznosi się po całym pokoju, a co będzie podczas mycia? 


SNOBPOP - Karmelove, unikalna receptura karmelu na bazie cukru trzcinowego, z delikatną nutą naturalnego masła, połączona ze starannie dobranymi kuleczkami popcornu - 9 zł/50 g

W życiu bym nie kupiła tak drogiej torebki popcornu, ale wierzę, że smak będzie nie z tej ziemi. Wszystko rzecz jasna naturalne i BIO, więc zjem bez wyrzutów sumienia :)


I na koniec wspomniane wcześniej próbki - dwa kremy BB od SKIN79, krem nagietkowy Sylveco i krem na dzień od Biolaven. Na pewno przetestuję :)

Podsumowując: jestem baaaaardzo zadowolona z zawartości pudełka! Czy będę kupować kolejne? Pewnie tak, ale nie co miesiąc, bo cena jednak jest troszkę wysoka. Nie zmienia to jednak faktu, że kosmetyki są naturalne, w 100% trafione (szczególnie masło dopasowane do moich upodobań zapachowych), a sposób podejścia do klienta i samo zapakowanie pudełek sprawia, że chce się do nich wracać :) 

Znacie LovelyBox? 


MERZ SPEZIAL - efekty po 6 tygodniach kuracji

$
0
0
Przełom jesieni i zimy to dla mnie czas, gdy wiem na pewno, że włosy będą leciały mi garściami, cera poszarzeje, a paznokcie będą się łamać. Pod koniec zeszłego roku zaczęłam również nową pracę - stres, obowiązki, inny tryb życia, brak witamin. Te wszystkie czynniki wpłynęły na to, że postanowiłam sięgnąć po jakiś dobry suplement, który dostarczy mojemu organizmowi wszystkich niezbędnych witamin i mikroelementów, pozwalających na zahamowanie wypadania włosów (może nawet przyspieszenie ich wzrostu?), poprawę stanu cery i zapuszczenie paznokci. Na co się zdecydowałam? Na stary, sprawdzony Merz Spezial.


W moje ręce trafiły od razu 3 opakowania (180 drażetek), pozwalające na pełną, 3-miesięczną kurację. Pamiętam, jak brałam te suplementy jeszcze w gimnazjum, kiedy hormony buzowały i chciałam trochę poprawić swoją cerę i wyhodować ładniejsze włosy. Czy pomógł? Nie wiem, bo brałam go za krótko. Zawsze kończyło się tylko na jednym opakowaniu i choć wydawało mi się, że poprawa jest widoczna, mógł to być tylko efekt placebo. 

W tym miejscu poruszę kwestię finansową, bo Merz Spezial nie należy do suplementów tanich. Dlatego też, gdy byłam młodsza, było mi szkoda pieniędzy na tak drogie tabletki. Jedno opakowanie kosztuje obecnie na DOZie 46 zł, co pomnożone przez 3 (pełna kuracja) daje aż 138 zł. Dużo? Zdecydowanie tak. Nie ma co ukrywać, że na rynku jest dużo tańszych suplementów. Ale czy są równie dobre?


Merz Spezial to, jak podkreśla producent, unikatowa kompozycja 15 witamin i minerałów, która doskonale regeneruje włosy, skórę i paznokcie. Główne składniki to: witamina C, niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, witamina B6, witamina B2, witamina B1, witamina A, folacyna (kwas foliowy), biotyna, witamina B12, żelazo, cynk, sproszkowane białko soi (cysteina i metionina). 

Drażetki są małe i łatwe do połknięcia, nie pozostawiają w ustach nieprzyjemnego, ziołowego posmaku, jak inne. Stosowałam je tak, jak zaleca producent, czyli 2 razy dziennie, jak do tej pory przez 6 tygodni. Zdarzyło mi się zapomnieć o nich tylko kilka razy, co i tak jest dobrym wynikiem, bo zazwyczaj w przypadku suplementacji jestem bardzo niesystematyczna. 


Jakie efekty zauważyłam na półmetku kuracji? Jeśli chodzi o skórę, na początku mnie wysypało. I to tak dość poważnie - duże, czerwone, bolące guzy, głównie w okolicach brody i czoła. Wiedziałam jednak, że to przejściowe, bo moja skóra reagowała tak samo przy Biotebalu, czy Vitapilu. Zastanawiałam się nawet, czy nie przerwać kuracji, ale wytrzymałam. Stan cery poprawił się dopiero po około 2-3 tygodniach. Wszystko zeszło i na szczęście nie zostały blizny. Teraz moja twarz wygląda lepiej, niż przed rozpoczęciem kuracji - jest gładsza, rzadko mi coś wyskakuje, a przebarwienia, które były, stały się trochę jaśniejsze. 

Włosy na pewno rosną szybciej. Widzę to po odroście - specjalnie pofarbowałam włosy wraz z rozpoczęciem suplementacji Merz Spezial. Jeśli chodzi o wypadanie włosów i ich ogólny stan, widzę delikatną poprawę. Na szczotce i w odpływie wanny jest zdecydowanie mniej włosów, a te nowe, które rosną, są bardziej błyszczące i wyglądają zdrowiej. 



Jedynie na paznokcie Merz Spezial jak do tej pory (kuracja jeszcze trwa) w ogóle mi nie pomógł. Jak się łamały, tak się łamią i gdyby nie hybrydy, nie mogłabym ich w ogóle zapuścić. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni - przede mną jeszcze półtora miesiąca :) 

Kolejne sprawozdanie pojawi się na blogu, gdy skończę ostatnią buteleczkę drażetek. Jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona, szczególnie jeśli chodzi o włosy. Moja cera jest bardzo kapryśna i różnie reaguje na nagły zastrzyk witamin, ale mam nadzieję, że w końcu się unormuje. Paznokcie - no cóż... Nie zęby, odrosną :D Nie wymagam cudów, choć jednak gdzieś w głębi duszy liczę na to, że poprawa wreszcie będzie widoczna. 

A Wy, stosowałyście Merz Spezial? Jakie suplementy na skórę, włosy i paznokcie polecacie? 


Nowości w Drogeriach Natura + swatche | Paletki mySecret, lakiery SENSIQUE

$
0
0
Ubiegły miesiąc znów obfitował w nowości makijażowe marek własnych Drogerii Natura :) W sklepach pojawiły się nowe wersje moich ulubionych paletek mySecret, w tym również paleta do brwi, bezbarwne topy z zatopionymi w nich drobinkami, a także zestawy lakierów SENSIQUE. Wszystko w iście wiosennych, soczystych kolorach - zapraszam do oglądania! 


Na pierwszy ogień poszły paletki. Byłam ciekawa, jak będzie z ich pigmentacją, bo poprzednie kolory Natural Beauty spodobały mi się na tyle, że używam ich prawie codziennie :) Przyznam, że jest różnie. O ile Hot Colors to po prostu bomba pigmentacyjna (oczywiście biorąc pod uwagę stosunek cena/jakość), to "ciemna strona" mocy nie przypadła mi do gustu. Zobaczcie swatche:

MY SECRET HOT COLORS EYESHADOW PALETTE HYPER ENERGETIC

Edycja limitowana
Paleta matowych cieni w intensywnych kolorach, które wpisują się w najnowsze trendy na wybiegach. Aksamitna i delikatna struktura ułatwia aplikację. Cienie znakomicie przylegają do powieki, kryją już po pierwszej warstwie.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Musicie przyznać mi rację - jest moc! Szczególnie pomarańczowy nieźle daje po oczach :) Pisałam Wam już na instagramie, że na co dzień boję się takich zdecydowanych kolorów na powiekach, ale do makijaży artystycznych będzie jak znalazł. Najbardziej podoba mi się ten malinowy - myślę, że na wiosnę znajdę dla niego zastosowanie. 

MY SECRET NATURAL BEAUTY EYESHADOW PALETTE DARK SIDE

Edycja limitowana
Paleta matowych cieni idealnych do wykreowania zarówno makijażu dziennego, jak również wieczorowego w bardziej zdecydowanym stylu. Jedwabista i delikatna struktura ułatwia aplikację, cienie znakomicie przylegają do powieki i zachowują trwałość przez długi czas.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Myślę, że będę używać tylko dwóch jasnych cieni z tej paletki, choć ich pigmentacja pozostawia wiele do życzenia (no dobra, ten beżowy jest całkiem spoko :D). Moja baza z Lumene jednak mocno podbija kolory, więc na powiece nie będzie takiej tragedii. Czarny nie jest czarny, a granat/grafit jest jak dla mnie za bardzo fioletowy :( 

MY SECRET DESIGN YOUR EYEBROW PALETTE

Paleta pudrowych cieni do makijażu brwi gwarantuje trwały make up, który utrzymuje się cały dzień bez konieczności dokonywania poprawek.  Wyjątkowy zestaw zarówno dla kobiet o delikatnej, jak i wyrazistej urodzie.
Waga 6 g. Cena 13,99 zł.


Cienie z tej paletki są całkiem udane. Chociaż przyznam, że na początku miałam problemy z ich nakładaniem, bo są takie jakby... mokre? Woskowe? Kremowe? Nie wiem jak to określić, ale chyba widać na swatchu, o co mi chodzi. Wyglądają trochę jak cień w kremie, albo pomada do brwi - bardzo udana konsystencja :) Dobrze się rozprowadzają, a i trwałość jest dobra, więc jeśli szukacie chłodnych cieni do brwi, zdecydowanie polecam. Idealne dla blondynek i brunetek.

MY SECRET NAIL ART 

Edycja limitowana. Lakiery, które pozwolą wyczarować fantazyjny manicure. Mogą być stosowane samodzielnie, jak   również jako top coat aplikowany na inne lakiery.
Pojemność 10 ml. Cena 6,99 zł.



Tutaj nie mam swojego faworyta :) Wszystkie są piękne i choć zmywają się tragicznie, wszystkie gościły już na moich paznokciach. Zrobiłam sobie przerwę od hybryd, a te błyskotki zdecydowanie przedłużają trwałość manicure. Wysychają błyskawicznie - wyjątkiem jest ten z serduszkami, który potrzebuje więcej czasu. 

SENSIQUE TOP COLOR DUO with tefpoly®

Zestaw najmodniejszych w sezonie lakierów do paznokci. Nowoczesna formuła z tefpoly® przedłuża trwałość lakieru, pogłębia intensywność koloru oraz nadaje efekt szklanego połysku. W każdym zestawie znajdują się dwa lakiery dobrane kolorystycznie. Dostępny w czterech zestawach.
Pojemność 2 x 5,5 ml. Cena 9,99 zł


Brawa dla producenta! Połączenia kolorystyczne są trafione w 100%, a lakiery malutkie, więc pewnie zdążę je zużyć, zanim zaschną. Krycie jest różne - niektóre kolory potrzebują jednej warstwy, niektóre dwóch grubszych, ale są bardzo błyszczące i wyglądają prawie jak manicure żelowy. Jeśli chodzi o trwałość, były to tylko 4 dni, ale w moim przypadku to i tak bardzo dobry wynik ;) Zaznaczę, że na razie testowałam tylko zestawy numer 1 i 4.

SENSIQUE LONG LASTING MAKE-UP PENCIL

Kredka pozwalająca na wykonanie trwałej i precyzyjnej kreski. Kremowa formuła oraz automatyczny mechanizm zapewniają łatwą aplikację. Głęboki, czarny kolor gwarantuje klasyczny efekt.

Waga 0,2 g. Cena 7,49 zł


Z przykrością muszę powiedzieć, że ta kredka to totalny niewypał. Kolor zgaszony, szary, mało napigmentowany, a sama formuła... Aż przechodzą mnie ciarki :( Tak drapie w powiekę, że nie da się nią pomalować. Szkoda, bo bardzo lubię wysuwane kredki. 

Co wpadło Wam w oko? Na które z nowości się skusicie? Wszystkie są już dostępne w drogeriach - możecie iść i pomacać je stacjonarnie ;)

Nowości kosmetyczne i ubraniowe | Zakupy w lutym

$
0
0
Już nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłam post z nowościami :) W każdym razie było to bardzo dawno temu, a wiem, że lubicie oglądać kosmetyczne i ubraniowe zakupy, bo taka odpowiedź często pojawiała się w pytaniu konkursowym. W ubiegłym miesiącu było mi potrzebnych parę rzeczy, zarówno jeśli chodzi o ciuchy, jak i kosmetyki. Nie wydawałam niepotrzebnie pieniędzy, skupiłam się jedynie na tym, co muszę kupić i czego na pewno będę używać - mam już spore zapasy, które muszę zużyć, więc odpuściłam sobie dziesiąty szampon, jedenasty żel pod prysznic, czy osiemnasty tusz do rzęs. 


Jadąc od góry: biustonosz z Tesco - bardzo lubię ich bieliznę za trwałość i dobrą rozmiarówkę. Ten model to akurat push-up, zapłaciłam za niego coś około 40 zł, w przecenie z 69 :) Niżej bawełniana spódnica i dwie koszulki z Pepco, nie pamiętam cen, ale całość kosztowała nie więcej niż 50 zł. I na koniec koszula i granatowe jeansy z Croppa, które kupiłam, gdy obowiązywała promocja -50% na drugą rzecz. Za dwie rzeczy zapłaciłam niecałe 100 zł.


Tutaj małe zakupy z second handu. Na górze sukienka z Primarka (6 zł) z wyciętymi plecami i rozkloszowanym dołem, potem kobaltowy, milusi sweterek z Top Shopu za 7 zł, a na dole coś, co noszę praktycznie bez przerwy, czyli narzutka z H&Mu z frędzlami. Bardzo ciepła i wygodna, kosztowała również 7 zł.


Mini-brązowa listonoszka to również przypadkowy zakup bazarkowy :) W mojej szafie brakowało również klasycznych, czarnych szpilek. Znalazłam idealne i niedrogie w Deichmannie. Są bardzo wygodne i nie za wysokie - takie, jakie chciałam.    


Serum do końcówek z serii Kera Restore INDOLA poleciła mi Pani w sklepie fryzjerskim, gdy kupowałam farbę do włosów. Użyłam kilka razy i powiem Wam, że jestem pozytywnie zaskoczona. Fajnie wygładza i nabłyszcza, a poza tym zapobiega puszeniu się włosów. Olejek z Biovaxa z serii Bambus & Olej Awokado to przypadkowy zakup podczas wizyty we Wrocławskim Hebe :) Mam już prawie wszystkie kosmetyki z tej linii (oprócz odżywki BB) i jestem w nich zakochana.


Wyżej zakupy z drogerii internetowej ezebra.pl. Bardzo lubię tam kupować, głównie ze względu na duuuużo niższe ceny, niż w stacjonarnych drogeriach. Wysyłka też zazwyczaj jest błyskawiczna. Zamawiałam tam już kilka razy i przeważnie paczka była u mnie już na drugi dzień. Serum do rzęs Revive Lashes skusiło mnie po recenzji Basi <klik>. Moje rzęsy może nie są w opłakanym stanie, ale po odstawieniu L4L zaczęły dość mocno wypadać. Już widzę poprawę, a używam serum dopiero 3 tygodnie. Revlon Colorstay to mój must have i zawsze muszę mieć go w kosmetyczce - nic dodać, nic ująć ;) A tusz Volume Million Lashes So Couture zastąpił swojego zielonego brata. Obie wersje są równie dobre i pięknie pachną, więc serdecznie polecam. 
   

Olej z orzechów włoskich kupiłam w Biedronce, z myślą o olejowaniu włosów. Przy okazji zauważyłam, że świetnie nawilża skórę, więc używam również na problematyczne, suche miejsca na ciele. Batiste Medium & Brunette to podobnie jak Revlon, stały bywalec mojej kosmetyczki. Kupiłam już chyba piątą butelkę i raczej nie zamienię go na inny ;)


Silikonowa myjka do twarzy Killys (dostępna w Rossmannie) to bardzo fajny gadżet, który świetnie radzi sobie z oczyszczaniem skóry i usuwaniem martwego naskórka. Wygodna, miękka i łatwa do czyszczenia - same spróbujcie! Szczotki z naturalnego włosia chciałam spróbować po obejrzeniu któregoś z filmików na youtube, gdzie dziewczyna mówiła, że Tangle Teezer niszczy końcówki. Zobaczymy, czy będzie widoczna jakaś różnica - na razie mogę powiedzieć, że szczotka jest bardzo delikatna, ale dobrze wygładza i nie puszy włosów. 
 

Wyżej przesyłka od marki Perfect.ME - maska i szampon do włosów z serii Natural Oils Repair. Kosmetyki ślicznie pachną, ale ich działanie przetestuję za jakiś czas. Dostępne są w Biedronkach, w bardzo niskich cenach, więc same możecie ich wypróbować. Składy mają całkiem OK :)


Wody perfumowane ze sklepu Perfumik.pl - odpowiedniki Aliena od Thierry'ego Muglera i słynny Flowerbomb. Oba identyczne jak oryginały, trwałość też niczego sobie, opakowania bardzo poręczne i wygodne, idealne do torebki. Na ubraniach czuć je nawet przez 4-5 dni!  


I na koniec wczorajsza przesyłka od Pharmaceris, czyli dwa nowe kremy (na dzień i na noc) z niacynamidem wybielające przebarwienia. Testować je będzie mój A., więc recenzji spodziewajcie się za jakiś czas :)


Co Wam się najbardziej spodobało? O czym mam napisać na blogu? 


Letnie inspiracje modowe

$
0
0
Choć za oknem deszcz, a pogoda raczej nie nastraja pozytywnie, to nic nie zmieni faktu, że w kalendarzu mamy już wiosnę i warto byłoby pomyśleć o letniej garderobie :) Inspiracji szukałam, jak zwykle zresztą, w chińskich sklepach z odzieżą. Zawsze znajdę tam coś, co wpadnie mi w oko, a ceny nie są wygórowane. Rzeczy, które pokazuję, zdecydowanie kojarzą mi się z latem, plażą, wakacjami... Przywołują ciepłe dni i słońce, którego ostatnio brak :) Zapraszam do oglądania: 



LINK 1   |   LINK 2   |   LINK 3   |   LINK 4 

Kombinezony to must have tego lata :) Na topie są azteckie wzory, kwiaty, a także wszelkiego rodzaju owocowe printy. Wersja z ananasami mnie wprost urzekła! W naszych sieciówkach próżno szukać takich niespotykanych wzorów, a także fasonów. 







LINK 1  |   LINK 2  |   LINK 3  |   LINK 4


Zwiewne spódnice to coś, czego nigdy nie lubiłam. W zeszłym roku poszperałam w szafie mojej babci i... przepadłam ;) Spodobały mi się zarówno te dłuższe, za kolano, a także krótsze - koronkowe, dziewczęce, na gumce. Bardzo wygodne i pasujące do większości stylizacji. Najbardziej jednak chciałabym przymierzyć tę w łabędzie. 
 

LINK 1  |   LINK 2  |   LINK 3  |   LINK 4

Stroje kąpielowe - no cóż, nie każdy ma idealną figurę i może nosić klasyczne bikini wiązane na sznureczki :) Mnie podobają się modele z majteczkami z wyższym stanem, a także te z topami zamiast biustonosza. Koniecznie w kolorze czarnym, ewentualnie jakiś kwiatowy print w połączeniu z różem lub bielą. 
   

LINK 1  |   LINK 2  |   LINK 3  |   LINK 4

Na koniec torby, które sprawią, że nie przejdziecie wśród tłumu niezauważone :D Ananasa mogłabym nawet nosić na co dzień, ale...  Łzy jednorożca rządzą! 


P.S. 
Pod zdjęciami macie linki do poszczególnych rzeczy. Jeśli jesteście ciekawe ile kosztują, bądź jak wyglądają z bliska, zapraszam Was na stronę sklepu :) 


ShinyBox: Słodki marzec

$
0
0
Marcowa edycja ShinyBox, Słodki Marzec, miała zachęcić nas do spędzenia cudownych chwil relaksu i rozkoszy. Szata graficzna pudełka zdecydowanie na plus - czekoladowa, różowa, słodka aż do porzygu :) Jeśli chodzi jednak o zawartość, ze słodyczą ma mało wspólnego. Słodki jest tylko zapach, ale nie będę już narzekać, bo jest naprawdę nieźle, a na pewno lepiej niż miesiąc i dwa miesiące temu. 
  
W marcowym pudełku Shiny znalazło się aż 5 kosmetyków pełnowymiarowych, wszystkie do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów, a także perfumetkę w wersji "do torebki". Ekipa do boxa dołączyła też mini-kosmetyczny gadżet, który jakiś czas temu był bardzo popularny w blogosferze :) Mimo, że postawiono na dwie marki drogeryjne, z pewnością te kosmetyki znajdą u mnie swoje zastosowanie.  Szampon, jeśli nie sprawdzi się na włosach, będzie mi służył do mycia pędzli, podobnie jak żel pod prysznic.

Nie przedłużajmy jednak i zajrzyjmy do środka: 


GLOV, Mini rękawica do demakijażu, 14 zł/szt.

Podręczna mini rękawica do demakijażu nakładana na palec. Rękawica pozwoli na dokładne usunięcie makijażu i perfekcyjne oczyszczenie cery. Jest polecana do każdego typu skóry, także wrażliwej czy atopowej. 


Jak widać na powyższym zdjęciu, "rękawica" jest naprawdę miniaturowa. Nada się nie tylko do demakijażu oczu, ale również całej twarzy, a swoją funkcję spełnia naprawdę dobrze. Myślę, że będę ją zabierać głównie na wyjazdy, bo zajmie na pewno dużo mniej miejsca w walizce, niż płyn micelarny i fura płatków kosmetycznych ;)


LABRAYON LABORATOIRES, Balsam z portugalskiej zielonej glinki, 18 zł/100 ml

Regeneracyjny balsam do włosów. Bogata formuła balsamu, dzięki zastosowaniu szlachetnej zielonej glinki nawilża, wygładza i pogrubia włókno włosa. Zamykając łuski ułatwia rozczesywanie i modelowanie. 

Niestety, używany na długość włosów u mnie się nie sprawdził, ale będę go nakładać na skórę głowy. Świetnie koi zmiany łojotokowe, unosi włosy u nasady, a także przedłuża świeżość. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu to zapach - jest typowo glinkowy, błotny, niezbyt przyjemny. Na szczęście niewyczuwalny po spłukaniu.


PERFUMERIA NENESS, Zapach inspirowany La Vie Est Belle, 12 zł/22 ml

Słodko-kwiatowy zapach, będący koncentratem drogocennych składników takich jak: czarna porzeczka, gruszka, irys, kwiat pomarańczy czy jaśmin. Duża zawartość olejków zapachowych gwarantuje trwałość zapachu. Flakonik idealny do torebki. 

Perfumy Neness znam i bardzo lubię, choć różnią się trwałością. Zapachy są identyczne jak oryginały, a flakony świetnie nadają się do torebki. Niedługo zrobię wpis ze zbiorowymi recenzjami wszystkich perfumetek Neness, które posiadam, a trochę ich jest ;)


BIOOLEO, System Roll-On Olej 100%, 56 zł/15 ml

Tłoczony na zimno, 100% naturalny olej do pielęgnacji skóry twarzy. Produkt nie zawiera PEG-ów, konserwantów, barwników, ani sztucznych zapachów. System Roll-On pozwala na wygodną aplikację oleju i wykonanie delikatnego masażu cery. Mix rodzajów. 

Bardzo przypadła mi do gustu forma, w jakiej podano nam olej. Roll-on zdecydowanie ułatwia aplikację olejku na twarz, pozwala również na delikatny masaż okolic pod oczami, czy wokół ust. Skóra jest wyraźnie nawilżona i ujędrniona - jestem na tak! 


TIMOTEI, Szampon "Zachwycające wzmocnienie", 8,99 zł/250 ml

Szampon idealny w pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Został wzbogacony organicznym olejkiem arganowym. Ta bogata formuła pomaga regenerować włosy i zmniejsza ich łamliwość, powoduje, że są gładkie, mocne i lśniące. 
   
Za szamponami Timotei nie przepadam, aczkolwiek na pewno przetestuję nową wersję na sobie. Skład nie powala, ale tak jak pisałam wcześniej, najwyżej posłuży mi do mycia pędzli ;)


BIAŁY JELEŃ, Hipoalergiczny żel pod prysznic, 8,99 zł/250 ml

Hipoalergiczny kosmetyk, który delikatnie oczyszcza, nie podrażniając skóry. Wyjątkowe połączenie składników zapewnia skórze uczucie świeżości i pielęgnacji. Przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi. Nie zawiera alergenów. Mix rodzajów

Markę Biały Jeleń znam i lubię, a ich żeli pod prysznic jeszcze nie używałam. Zapach jest bardzo ładny, świeży i orzeźwiający. Jeśli chodzi o produkty do mycia, nie mam wygórowanych wymagań, więc powinno być ok :) 
_____________________________

W boxie znalazł się jeszcze bon na 100 zł do wykorzystania przy zakupie szamponu Hair Medic w cenie.... 397 zł. Podziękuję :) Marcowy ShinyBox oceniam na dobrą czwórkę - mogło być lepiej, choć i tak nie ma porównania z dwoma poprzednimi pudełkami. Najbardziej jestem zadowolona z perfumetki Neness i oleju w formie roll-ona. A Wam co wpadło w oko?


DERMEDIC Hydrain3 Hialuro, peeling enzymatyczny do skóry suchej i odwodnionej

$
0
0
Złuszczanie martwego naskórka to obowiązkowy etap pielęgnacji każdego rodzaju cery. Jaki peeling wybrać? Przyznam się, że ja do tej pory sięgałam tylko po peelingi mechaniczne. Jedne w 100% naturalne, drugie trochę mniej - sprawdzały się, póki nie zaczęłam kuracji retinoidami, a potem kwasów. Cera była sucha, wrażliwa, skłonna do podrażnień, a każde, nawet najmniejsze, mechaniczne tarcie, wzmagało objawy. Postanowiłam przerzucić się na peelingi enzymatyczne. Szukałam, szukałam, aż w końcu znalazłam. Mojego starego, dobrego przyjaciela marki Dermedic. Seria Hydrain3 Hialuro, uwielbiana przez blogerki, mnie w 90% nieznana.
   

Po raz pierwszy miałam z tym kosmetykiem do czynienia już parę lat temu, gdy dostałam go w którymś z archiwalnych pudełek ShinyBox. Wtedy nie było miłości - owszem, sprawdzał się, ale nie na tyle, żebym używała go regularnie. Skończyło się na tym, że ponad pół tubki musiałam wyrzucić, bo peeling się przeterminował. Teraz, gdy mam troszkę inną cerę, nie wyobrażam sobie pielęgnacji twarzy bez jego udziału. Dlaczego? O tym za chwilkę.

Zacznijmy od opakowania. Ot, taka sobie tubka o pojemności 50 ml. Pudełko eleganckie, solidne, z różnymi wypustkami i bzdetami, zabezpieczającymi nasz peeling przed uszkodzeniem. Wszystko oczywiście zaklejone, dzięki czemu wiemy, że kosmetyk nie był wcześniej otwierany i macany przez wścibskie łapska (zaznaczam, że kupiłam go w aptece). Tubka jest miękka, a sam peeling gęsty i treściwy, co niestety zmusza nas do przecięcia opakowania, gdy kosmetyk już się kończy. No, chyba że ktoś lubi marnować dobre produkty :)


Jak go używam? Nakładam sobie tę maź na me piękne lico raz, dwa razy w tygodniu, w zależności od tego, jak duży mam przesusz. A uwierzcie mi, że przy kwasach przesusz występuje często. Szkoda, że nigdy nie wiem, kiedy zacznę się łuszczyć i zdarza mi się iść do pracy z odstającymi od czoła po brodę skórkami. No, ale nie o tym ;)

Tak jak pisałam wcześniej, peeling ma gęstą, treściwą konsystencję, która jednak łatwo i równomiernie rozprowadza się na twarzy. Zapach? Taki trochę ogórkowy, jak podczytałam na innych blogach. Dla mnie on pachnie szpitalem, ale mnie żaden zapach nie zrazi. Dla mnie olejek pod prysznic z Isany pachnie kwiatkami, a nie rybą, jak to mówio w internetach. W każdym razie, szpitalna woń ginie po paru minutach od nałożenia, a ja siedzę 15-20 minut i czekam, aż moja buźka będzie gładka jak pupcia niemowlaka. 


Podczas tych parunastu minut czuć na twarzy lekkie mrowienie i swędzenie, ale to znak, że peeling jednak działa. U mnie taki efekt występował na początku stosowania (nie był jednak nieprzyjemny), potem już nie czułam nic, oprócz delikatnego chłodku. Po upływie określonego przez producenta czasu nie zmywam pozostałości żelem, ani wodą, a ściągam nadmiar kosmetyku za pomocą wacika lub gąbki. Efekt? Nieskazitelnie gładka, idealnie nawilżona i miękka skóra. Taka, jak po użyciu dobrze szorujących, mechanicznych peelingów, tyle tylko, że bez podrażnień i uczucia ściągnięcia.  


Warto wspomnieć o składzie, w którym główną rolę odgrywają kwas glikolowy, l-arginina, kwas hialuronowy, mocznik, gliceryna i alantoina.  Jak dla mnie, jest to najlepszy peeling enzymatyczny, jaki do tej pory miałam w swoich zasobach. Sprawdzi się na każdym rodzaju cery, od suchej, przez mieszaną, aż po tłustą. Nie podrażnia, nie uczula, świetnie spełnia swoją rolę, a w dodatku nawilża i wygładza. Czego chcieć więcej? Za tę cenę (20-25 zł) naprawdę warto spróbować ;)
  

Longstay Liquid Matte Lipstick - Nowość od Golden Rose

$
0
0
Po wielkiej furorze, jaką zrobiły w kosmetycznym świecie szminki Velvet Matte Lipstick, a także ich następczynie, Matte Crayon Lipstick, wydawałoby się, że marka Golden Rose nie wymyśli już nic, co mogłoby im dorównać. A jednak! Na stoiskach firmowych jakiś czas temu pojawiły się matowe, płynne pomadki. Jeszcze bardziej napigmentowane, jeszcze trwalsze, jeszcze lepsze i jeszcze piękniejsze. 
     

Longstay Liquid Matte Lipstick to jak sama nazwa wskazuje - matowa pomadka w płynie. Producent gwarantuje perfekcyjne, pełne pokrycie ust matowym kolorem przez wiele godzin, bez uczucia przesuszenia i lepkości, bez rozmazywania i "zjadania" koloru. Lekka formuła wzbogacona w witaminę E i olej z awokado sprawia, że nasze usta będą niezwykle nawilżone i gładkie. Dostępne są w 12 odcieniach, a ich cena (w sklepie Golden Rose) to 19,90 zł/5,5 ml.


Jeśli chodzi o same opakowania, jak zwykle jestem zachwycona. Smukłe, eleganckie buteleczki, dodatkowo zapakowane w czarne kartoniki pozwalają nam poczuć, że stałyśmy się posiadaczkami ekskluzywnego produktu. Zdecydowałam się tylko na dwa kolory, bo pozostałe (te same bądź zbliżone) mam już w wersji Velvet lub Crayon. Jestem jednak zadowolona z wyboru, bo obie szminki będą idealne na lato. Na stoisku GR w moim mieście była dostępna cała gama kolorów - pomyślałam, że albo informacja o nowościach jeszcze do nas nie dotarła, albo te szminki są słabe. 
   

08 to jasny, neonowy róż. Wybrał mi go Adrian - i chociaż przy stoisku nie byłam przekonana, czy kiedykolwiek go nałożę na usta, to po pierwszym użyciu od razu się w nim zakochałam :) 07 natomiast to malinowy, zgaszony, brudny róż, który po zastygnięciu nabiera trochę mocy i momentami mam wrażenie, że robi się fuksjowy (?) Ot, taki kameleon, dobry na co dzień. Do śmigania po zakupy, do kościoła, na randkę, czy na spacer z kotem (królikiem, szczurem, kurą, czy co tam hodujecie) :)
 

Aplikator w formie gąbki jest mięciutki i elastyczny, ale ze względu na to, że szminki są mocno napigmentowane i szybko zastygają, polecałabym obrysować kontur ust pędzelkiem, a dopiero wypełnienie zrobić za pomocą tej gąbeczki. Jeśli zdarzy Wam się choć trochę wyjechać tam, gdzie nie potrzeba, cała twarz do poprawki. Szminka nie zejdzie potarta palcem, nie zejdzie też potarta chusteczką, czy to suchą, czy nawilżoną. Do jej usunięcia potrzeba tłustej dwufazówki - domyśliłyście się już chyba, że trwałość jest powalająca? :)



Jeśli chodzi o efekt, jestem po prostu zakochana w tych szminkach! Proszę, Golden Rose, nie wypuszczajcie już żadnych nowości na rynek, bo pójdę z torbami... :) 

Podczas aplikacji wyczuwalna jest ich pudrowość i matowa formuła - choć rozprowadzają się gładko i bezproblemowo, podczas zastygania czuć na ustach delikatne mrowienie i ściągnięcie, do którego na początku nie mogłam przywyknąć. Nie powoduje to jednak żadnego dyskomfortu podczas noszenia - po chwili to uczucie znika, bo szminka zastyga, a usta robią się idealnie matowe (identycznie jak przy REV z Bourjois). Muszę przyznać, że Liquid Matte Lipstick, jak to matowe produkty, troszkę wysuszają wargi, ale nie jest to tak widoczne i odczuwalne, jak przy standardowych sztyftach. Warto też wspomnieć o pięknym, słodkim, cukierkowym zapachu, który czuć już po odkręceniu buteleczki. Jestem kupiona :D 
  


Efekt widoczny na zdjęciach utrzymuje się u mnie około 5-6 godzin bez jedzenia i picia, potem szminki zjadają się od wewnątrz i wymagają poprawek. Weźcie jednak pod uwagę, że gdyby nie te małe ubytki (spowodowane przez kontakt ze śliną), Liquid Matte Lipstick są nie do ruszenia. Możecie się całować, drapać po ustach, gryźć, lizać, a kolor zostanie. Jak za 20 zł, dla mnie to rewelacyjna trwałość i myślę, że nie znajdziecie nic lepszego w tej cenie. 


Z pewnością będę się czaić na inne kolory, bo już wiem, że naprawdę warto. I to nic, że będę miała duplikaty tych samych odcieni z poprzednich matowych serii. To nic, że  w mojej kosmetyczce pojawi się dziesiąta czerwona szminka. To nic, że zbankrutuję :D Moje chciejstwo jest ogromne i przypuszczam, że Wy też się skusicie na któryś z odcieni :) 


ShinyBox kwiecień 2016: Spring xoxo!

$
0
0
"Wiosna to czas zmian, a zmiany niewątpliwie są naszą kobiecą domeną! Zwłaszcza teraz powinnyśmy szczególnie zadbać o ciało, skórę i włosy i rozpocząć przygotowania do lata. Kwietniowe pudełko ShinyBox pozwoli Ci rozkwitnąć na nowo! Dołóż do niego uśmiech i spraw, by ta wiosna wypełniona była po brzegi pięknem! :)" - takimi słowami ekipa Shiny opisała kwietniowe pudełko Spring xoxo! 


Box tym razem był wypełniony aż po brzegi - znalazło się w nim aż 7 produktów (w wersji dla pojedynczych zamówień), lub 8 w pudełkach dla subskrybentek. Tym razem nie mam na co narzekać, zobaczcie same:



VASELINE, Rosy Lips, Balsam do ust z olejkiem różanym i migdałowym, 9,99 zł/20 g

Zapewnia miękkość i zdrowy wygląd ust. Przywraca wargom ich naturalny koloryt oraz świetnie sprawdza się w roli delikatnego błyszczyka.

Tak, jak nie lubię zapachu róży, tak ten balsam dla mnie pachnie cudnie! Skład prosty i krótki - wazelina z olejkami. Na krótką metę nawilża bardzo dobrze, ale zobaczymy, czy poradzi sobie ze spierzchniętymi ustami i trwale poprawi ich wygląd. 


IDEEPRHARM, Kremowy opatrunek Podologic Med, 11,60 zł/ 100 ml - miniatura

Doskonale odżywia, wspomaga regenerację i odnowę skóry oraz jej naturalną odporność na uszkodzenia. Skóra stóp odzyskuje elastyczność, gładkość i zdrowy wygląd.

Kremów do stóp mam zapas na 3 lata, ale i tego spróbuję. Przecież to tylko miniatura, więc szybko się zużyje :) Pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus! Skóra nawilżona i miękka, nawet pięty jakieś takie ładniejsze. Jestem go bardzo ciekawa! 


GESHA, Collagen Drink, 79 zł/ 10 szt.

Zawiera hydrolizowany kolagen morski o nazwie "peptan" z Francji. Kompleksowe badania kliniczne przeprowadzone w Japonii i Francji potwierdzają skuteczność hydrolizowanego kolagenu, który zapewnia młodszy i zdrowszy wygląd skóry.

Ja naprawdę wierzę, że on działa, ale wydatek rzędu 240 zł miesięcznie mnie trochę przeraża... Pachnie ładnie, zawiera same cudowne, odmładzające i naturalne składniki, ale smak jest bardzo średni. Co tu dużo mówić, po prostu wali rybą :D Czytałam, że można mieć po nim odruchy wymiotne - u mnie nie wystąpiły, ale na pewno nie zdecyduję się na zakup większej ilości.


CZTERY PORY ROKU, Skoncentrowane serum do rąk i paznokci, 8,59 zł/50 ml

Wysoka koncentracja składników aktywnych skutecznie opóźnia procesy starzenia się skóry dłoni. To przede wszystkim zasługa zawartego w nim koenzymu Q10, który pobudza wzrost i regenerację komórek, spowalnia procesy ich starzenia i obumierania.

Serum znam i bardzo lubię. Rzeczywiście, odmładza dłonie, wygładza skórę i przyzwoicie nawilża - jeśli szukacie czegoś do częstego stosowania, zdecydowanie polecam. Dostępne w większości drogerii, za kilka złociszy, więc każdy może sobie pozwolić na tego cudaka ;)


URODA POLSKA, Olejek do twarzy Oil Repair, 21 zł/10 ml - prezent dla subskrybentek

Ekskluzywny, 100% naturalny olejek, który zapewnia skórze głębokie i długotrwałe nawilżenie, regenerację oraz świeży i promienny wygląd.

Olejek miałam już w pudełku Joanny Krupy. Stosowałam go głównie na szyję i dekolt, ale nie widziałam spektakularnych efektów. Owszem, nawilżył i wygładził, ale nic ponadto :)
   

LAMBRE, Odżywka do paznokci Natural Beauty, 17,90 zł/10 ml

Nawilża, odżywia i dba o prawidłowy wzrost paznokci i ich zdrowy wygląd. W pudełku znajduje się wymiennie odżywka odbudowująca bądź nawilżająca.

Na jakiś czas będę zmuszona zrezygnować z hybryd, więc odżywka do paznokci spadła mi z nieba. Mam nadzieję, że wzmocni osłabioną i zniszczoną płytkę, a także przyspieszy wzrost. Jedyny minus to brak instrukcji użycia na opakowaniu. Nie wiem, jak często mam się tym malować. Ktoś coś?
  

PILOMAX, Odżywka Wax Express Włosy grube i normalne, 20,50 zł/200 ml

Kosmetyk przeznaczony do włosów zniszczonych, sztywnych, grubych i normalnych. Odżywia oraz kondycjonuje włosy i skórę głowy. Wygładza włosy i nadaje im połysk. Chroni włosy przed uszkodzeniami i rozdwajaniem.

Ani nie mam włosów grubych, ani normalnych, ale spróbowałam. No cóż, szału nie ma, więc albo pójdzie w świat, albo zużyję do golenia ;)
   

COSMEPICK, Cienie do powiek Eyeshadow Quattro, 12 zł/szt.

Formuła bogata w naturalny jedwab i minerały, które zapewniają efekt idealnej gładkości. Witamina E zapewnia odpowiednią pielęgnację delikatnej skóry powiek. Cienie dostępne są w kasetkach zawierających wygodny aplikator. Mix kolorów.

Pigmentacja bardzo fajna, ale kolory zupełnie nietrafione. Również trafi w dobre ręce :) Zaznaczam, że data ważności to listopad 2016, więc na pewno nie zdążę ich zużyć do tej pory...


I na koniec próbki - krem ze śluzem ślimaka One Ingredient, o zawrotnej cenie 249 zł za opakowanie, a także nowości od Farmony, które znam i lubię. Ślimakowy krem świetny! Byłam zachwycona tym, jak świetnie moja cera wyglądała, gdy się wchłonął. Szkoda, że tak dużo kosztuje, bo chętnie sprawiłabym sobie 50 ml słoiczek ;)

Jak Wam się podoba kwietniowy ShinyBox? Znacie któreś z produktów?


Dwa kroki do pięknej cery, czyli złuszczanie kwasem glikolowym - GlySkinCare Cleanser i Lotion Lite

$
0
0
Wiosna to najlepszy czas na wprowadzenie do pielęgnacji twarzy kwasów. Pozwolą przygotować skórę do lata, usuną nagromadzony przez zimę martwy naskórek, wybielą przebarwienia i wygładzą zmarszczki. Jaki kwas wybrać? Ja po przygodach z kwasem mlekowym i salicylowym, w tym sezonie postawiłam na kwas glikolowy. Padło na firmę GlySkinCare, która specjalizuje się w produkcji kosmetyków z kwasami (ale nie tylko!).



Co to jest kwas glikolowy? (info ze strony producenta)
Kwas glikolowy należy do rodziny alfahydroksykwasów (AHA), które naturalnie występują w przyrodzie – w owocach cytrusowych, jabłkach, trzcinie cukrowej. Jego fenomen jest rezultatem bardzo szerokiego spektrum działania oraz wysokiej efektywności w leczeniu różnych problemów skórnych.

Jakie korzyści przynosi kuracja kwasem glikolowym?

- Usunięcie martwego naskórka
- Lepsze przenikanie skłądników aktywnych zawartych w kosmetykach w głąb skóry
- Rozjaśnianie przebarwień posłonecznych, hormonalnych, pociążowych
- Spłycanie zmarszczek
- Spowalnianie procesów starzenia skóry
- Regulacja wydzielania sebum.


Zdecydowałam się na stężenie 10% ze względu na to, że wcześniej stosowałam już niższe stężenia, do których skóra się przyzwyczaiła. Jeśli jednak nigdy nie miałyście do czynienia z kwasami, postawcie na 5% emulsję. 

Zabieg kwasami składa się z dwóch etapów: najpierw oczyszczamy twarz żelem, a następnie na suchą skórę nakładamy emulsję i lekko wcieramy. Na początku może wystąpić uczucie mrowienia, pieczenia i lekkie zaczerwienienie. U mnie również pojawiła się taka reakcja, ale ustąpiła po kilku dniach stosowania obu produktów. Już samo użycie żelu mnie zadowala - skóra jest po nim wyczuwalnie oczyszczona, ale jednocześnie nawilżona i niesamowicie gładka! 


Pierwsze efekty były widoczne po około 10 dniach. Skóra zrobiła się szorstka, chropowata, przesuszona. Potem zaczęło się łuszczenie, ale nie tak drastyczne jak przy skarpetach złuszczających :D Suche skórki pojawiły się na nosie, w okolicach brody i na skroniach. Przez cały czas dbałam o mocne nawilżenie twarzy w ciągu dnia. Warto o tym pamiętać, tak samo jak o wysokim filtrze przeciwsłonecznym (u mnie SPF50), aby uniknąć poparzeń i przebarwień. A słońce zaczęło już przygrzewać!
  

Teraz, po około 2 miesiącach regularnego stosowania kwasu glikolowego, mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z efektów. Skóra zrobiła się gładka, pory zmniejszone, a zmiany trądzikowe wyskakują bardzo rzadko. Blizny potrądzikowe (te świeże) zniknęły, a te większe, stare są mniej widoczne. Skóra jest bardziej nawilżona, ze względu na to, że składniki odżywcze z kremów lepiej się wchłaniają. Wstawię Wam zdjęcie z efektami przed i po, jak tylko znajdę jakieś stare foty mojej cery ;) Musicie mi uwierzyć na słowo, że kwas glikolowy robi cuda, szczególnie ze skórą tłustą i mieszaną. Spróbujcie same - oba produkty są do nabycia w aptekach, w cenach 32 zł za Gentle Cleanser, oraz 69 zł za Lotion.


WIBO, Neutral Eyeshadow Palette - swatche + recenzja

$
0
0
Choć większość moich palet do makijażu jest w tej samej, beżowo-brązowej tonacji i choć zarzekałam się, że jej nie kupię, bo mam już nadmiar cieni, to... Uległam ;) Pod ostatnim postem na temat kulek Star Glow pojawiły się Wasze pytania o tę paletę, więc postanowiłam, że na blogu jednak pojawi się jej recenzja. Mowa o Neutral Eyeshadow Palette marki Wibo, która znika z Rossmannowskich półek z prędkością światła. 


Jak pisze producent, jest to paleta składająca się z 15 kultowych odcieni w naturalnych kolorach ziemi, które idealnie sprawdzą się zarówno przy naturalnym dziennym makijażu, jak i wieczorowym smoky eye. Beże, brązy i szarości, zarówno matowe, jak i błyszczące - coś, czego rzeczywiście używam na co dzień i czym umiem się posługiwać w makijażu oczu. Takie kolory są bezpieczne i pasują chyba do każdego typu urody, więc bez żadnych wątpliwości zdecydowałam się na zakup :)


Jeśli chodzi o same walory estetyczne, jest bardzo dobrze. Paletka jest papierowa (tak, jak palety The Balm), ale nie przeszkadza to w użytkowaniu. Jest leciutka, niewielka i poręczna, a przy tym bardzo dobrze wykonana - w środku znajdziemy dobrej jakości, niezniekształcające lusterko, a każdy cień jest podpisany. Kwadraciki z cieniami są przykryte folią, dzięki czemu szkło się nie brudzi, a paletę łatwo utrzymać w czystości.   


Jakość cieni jest różna. Niektóre są mocno napigmentowane, mięciutkie i kremowe, niektóre bardziej twarde i ciężej się rozcierają. Ogólnie jednak jestem skłonna ocenić całą piętnastkę na dobrą 5 z plusem, bo jak na tę cenę (ok. 27 zł w sklepie internetowym), jest naprawdę dobrze! Najchętniej używam oczywiście tych matowych, ale błyszczące też są w ruchu - to chyba jedyna paleta, w której podobają mi się wszystkie kolory :)


Podsumowując, polecam paletę wszystkim amatorkom, które potrzebują zestawu nieźle napigmentowanych cieni za niewielkie pieniądze. Profesjonalne makijażystki, które miały już do czynienia z dobrymi, drogimi cieniami, mogą być lekko zawiedzione. Kolory są naprawdę ładne i pozwolą na stworzenie zarówno delikatnego, dziennego makijażu, jak i bardziej odważnego, wieczorowego smoky.  Sama paleta jest ładna i praktyczna, więc bez problemu możecie zabrać ją w podróż - macie rozświetlacz, bronzer i zestaw do wykonania makijażu oka w autobusie, pociągu, czy też na plaży :D Jestem na tak!

Poniżej swatche wszystkich kolorów z krótkimi opisami.Zielonym kolorem zaznaczyłam te, które świetnie się rozcierają i są idealnie napigmentowane, a niebieskim te, które są słabsze, niż reszta. 

magic touch - szampański, rozświetlający cień, idealny do wewnętrznego kącika, czy też pod łuk brwiowy (niemalże identyczny jak Wibo Diamond Illuminator, delikatnie bardziej wpada w róż)
sparkling nude- błyszczący odpowiednik peach cream; jasna brzoskwinka ze złotymi drobinkami
sweet toffie- mój ulubieniec <3 świetnie napigmentowane, stare złoto 
most wanted - chłodny, jasny brąz z drobinkami, niestety słabo napigmentowany
graphite fantasy - idealny, błyszczący grafit, który niestety robi plamy i słabo się rozciera

light fantasy - biały, matowy cień, niestety mało napigmentowany :(
peach cream - jasny beż, idealnie zgrywa się z naturalnym odcieniem mojej skóry, dobry do nałożenia na całą powiekę, czy skorygowania kształtu brwi
summer breeze - jaśniutki, chłodny brąz, który z powodzeniem może służyć jako bronzer do twarzy
bitter chocolate - mocno napigmentowana, błyszcząca czekoladka
night heaven - cudny, granatowo - srebrny cień, który może "zrobić" cały makijaż :) świetny na wieczór


naked look - jasny, matowy beż/ecru, który z powodzeniem zastępuje biel w tej palecie
secret eye- średni brąz, który byłby idealny do załamania powieki, gdyby tylko był lepiej napigmentowany...
milk chocolate- ciemny, chłodny brąz - kolejny, który jest ciągle w ruchu
warm soil- ciemny, ciepły brąz -również w użyciu niemalże codziennie
smoky black - czarny jak smoła, świetnie napigmentowany cień, dobry do wieczorowego smoky

Jak Wam się podoba paleta Neutral od Wibo? Które odcienie wpadły Wam w oko?



NUXE, Rêve de Miel - ulubieniec ostatnich miesięcy!

$
0
0
Powiem Wam szczerze, że odkąd zakochałam się w matowych pomadkach, zrozumiałam co to znaczy mieć przesuszone i popękane usta... Wcześniej nie miałam takich problemów, ale teraz, gdy mam makijaż czasem 12-14 godzin, wieczorem, gdy wracam do domu, moje wargi przypominają skorupę... A na tak spierzchniętej skórze żadna, nawet najbardziej nawilżająca szminka nie będzie wyglądała dobrze. 


Zrobiłam mały research i okazało się, że kosmetyk kultowy - taki, który znają już chyba wszyscy, mnie był zupełnie obcy. Mowa o balsamie do ust Rêve de Miel marki NUXE, zbierającym same pochlebne recenzje. 

Już samo opakowanie sugeruje nam, że mamy do czynienia z luksusowym produktem. Mały, ale ciężki słoiczek z matowego szkła wygląda na solidny i myślę, że przetrwałby bliższe spotkanie z płytkami w łazience (na szczęście nie miałam okazji spróbować :D). Sposób aplikacji jest mało wygodny, szczególnie gdy produktu w opakowaniu ubywa, a jesteśmy posiadaczkami długich szponów, ale... da się to przeżyć ;)




Konsystencja balsamu jest bardzo zbita i ma w sobie niewielkie grudki - przypomina naturalny miód. W kontakcie ze skórą robi się jednak miękki i szybko się rozpuszcza, pozostawiając na ustach pięknie pachnącą powłokę. O tak! Zapach jest po prostu przepiękny :) Czuć w nim miód, akację, a także nutkę cytrusów i coś kwiatowego.  

Nakładałam go głównie na noc, grubszą warstwą, jako nawilżający i łagodzący kompres. Rano usta były jak nowe! Serio, byłam pod wrażeniem jego działania, bo żadna inna pomadka, czy balsam do ust nie dawał takich efektów już po jednorazowym użyciu. Czasem, gdy miałam dzień wolny, stosowałam go także w ciągu dnia. Moje wargi przez te kilka tygodni regularnego stosowania Rêve de Miel zdecydowanie odżyły! Spokojnie mogę używać matowych szminek, nie martwiąc się o suche skórki czy małe, bolesne ranki - wszystkie kolory wyglądają na ustach dobrze. Nadmiar kosmetyku wcierałam w skórki dookoła paznokci - dobry trik dla suchych dłoni z problemem zadziorków! 


W składzie mamy miód akacjowy, masło Karite, oleje roślinne (migdałowy, różany, sojowy, cytrynowy, słonecznikowy), rumianek i wyciąg z grejpfruta. Czuć to zarówno w konsystencji, jak i zapachu ;) Uważam, że taka kompozycja nie ma prawa nie działać. W pełni rekompensuje mi to dość wysoką cenę produktu (od 30 do nawet 45 zł/15 g). Warto też wspomnieć, że balsam jest meeega wydajny - na zdjęciu powyżej widzicie ubytek po 2 miesiącach używania. Nieźle, co? 


Balsam NUXE Paris polecam szczególnie miłośniczkom matowych pomadek, a także posiadaczkom suchych, skłonnych do pękania ust. Ten malutki słoiczek pozwoli Wam zapomnieć o problemach i zaręczam, że stanie się Waszym must have! Ja już wiem, że na pewno się z nim nie rozstanę - pojedzie ze mną na wakacje, a zimą na stałe zagości w torebce :)

Więcej o Reve de Miel i innych kosmetykach z serii możecie poczytać na stronie producenta <KLIK>

 Miałyście z nim do czynienia? Jak pielęgnujecie swoje usta? :)

ShinyBox maj 2016: Majowo Mi

$
0
0
"Majowo Mi i spokojnie, Majowo Mi... Ponieważ maj to piękny miesiąc, my Kobiety również chcemy wyglądać i czuć się pięknie, dlatego w tym zestawie znajdziesz produkty, które wprowadzą Cię w doskonały, majowy i słoneczny nastrój!"
Takimi słowami ekipa ShinyBox opisała najnowszą edycję pudełka, czyli Majowo Mi. Przyznam, że w tym miesiącu box był ciężki i wypchany po brzegi, ale czy przez to jego zawartość powaliła mnie na kolana?
   

Majowo mi to przede wszystkim kosmetyki do pielęgnacji. Znajdziemy tu zarówno coś do twarzy, do włosów, do ciała, jak i do kąpieli, a także jeden produkt do depilacji :) Na 6 produktów aż pięć jest pełnowymiarowych, więc nie mam na co narzekać! Ostatnimi czasy w ShinyBoxach brakuje mi jednak "tego czegoś"... Wcześniej była gąbka z luffy, gąbka Konjac, jajko do makijażu - wiecie, taki gadżet, który przyda się każdej z nas...


Trochę martwi mnie też fakt, że pudełko można było dostać aż w sześciu różnych wersjach, z produktami, które nieznacznie  (ale jednak) różniły się cenowo. Zamiast kremu na dzień można było otrzymać wodę micelarną, krem pod oczy, albo krem na noc, a zamiast maseczki do włosów spray z solą morską, dający efekt "beach waves". Z maski się bardzo cieszę, bo miałam ją już w pudełku Joanny Krupy i byłam z niej zadowolona, ale krem nawilżający powędruje w świat, bo mam otwarte już trzy, a następne trzy czekają w kolejce.

Nie przedłużając, zapraszam do oglądania zawartości z bliska:
   

EFEKTIMA, Masło do ciała z serii Miracle, 16 zł/250 ml (miniatura)

Preparaty o cenionym, bogatym składzie. Zalecane szczególnie do skóry wymagającej intensywnej pielęgnacji. Wzbogacone w drobinki z olejkami znakomicie wpływają na poprawę kondycji skóry, zmniejszając szorstkość i suchość naskórka.

Fajnie nawilża i szybko się wchłania - na razie mogę powiedzieć tylko tyle, bo masełko pojedzie ze mną nad morze, ze względu na małą pojemność. Samo opakowanie też zostawię, bo pewnie przyda się w przyszłości ;)


OILLAN ACTIVE, Bioaktywna emulsja do mycia i kąpieli, 25 zł/200 ml

Łagodnie oczyszcza skórę, wzmacniając barierę ochronną, łagodzi świąd, działa przeciwzapalnie, redukuje podrażnienia, suchość i zaczerwienienia.

Strzał w dziesiątkę! Nie mam skóry atopowej, ale jednak problematyczną i mocno przesuszoną, więc wszelkiego rodzaju emolientowe emulsje są u mnie mile widziane. Duży plus za brak zapachu - nic nie drażni i nie kłóci się z zapachem perfum. Skóra po kąpieli z tym kosmetykiem rzeczywiście jest nawilżona i miękka, a wszelkie podrażnienia złagodzone. Jestem na tak!


JOANNA, Peeling myjący do ciała z truskawką, 3,98 zł/100 g

Specjalnie dobrane receptury zapewniają skuteczne nawilżenie, a drobinki ścierające skutecznie usuwają martwe komórki naskórka, przygotowując skórę do przyjęcia kosmetyków pielęgnacyjnych.

To cudo również zostawiam na urlop, ale już kiedyś używałam tego peelingu, więc mogę Wam co nieco o nim napisać. Pachnie przecudnie! Słodka, prawdziwa truskawka ;) Właściwości peelingujące są raczej znikome, ale dobrze oczyszcza i odświeża, a zapach długo utrzymuje się na skórze.


DELIA, Plastry z woskiem do depilacji ciała, 6 zł/opakowanie

Idealny sposób na łatwą, szybką i dokładną depilację. Nowoczesna formuła pomaga usunąć nawet najmniejsze włoski, dzięki czemu skóra staje się gładka nawet na kilka tygodni. 

Jakoś nie mogę się przekonać do plastrów... Na pewno spróbuję, ale wątpię, że będę zadowolona z działania. Zapach truskawki czuć już przez opakowanie, za co duży plus, bo przeważnie tego typu produkty nie pachną zbyt ładnie ;)


APN, Seria HYDROVITAL, Intensywnie nawilżający krem na dzień, 34 zł/50 ml

Wspomaga naturalny system ochrony, normalizuje nawilżenie i zmniejsza skłonność do podrażnień związanych z suchością naskórka. 

Tak, jak pisałam wcześniej, krem powędruje w świat. Skład jest raczej średni. Obiecane wyciągi i olejki są, ale gdzieś na szarym końcu. Nie wiem ani jak pachnie, ani jaką ma konsystencję, bo nie otwierałam. Spróbowałabym, gdyby zachwycił mnie składem, no ale... 
  

SCHWARZKOPF, GlissKur Oil Nutritive, Maska przeciw rozdwajaniu, 24 zł/200 ml

Maseczka głęboko regenerująca włosy. Regularne  jej stosowanie w znaczący sposób redukuje rozdwajanie się końcówek. Włosy są głęboko odżywione i zmysłowo miękkie. 

Działa całkiem fajnie - włosy miękkie, wygładzone, wyraźnie odżywione. Zapach ładny, niedrażniący. Konsystencja gęsta, treściwa, dobrze się nakłada i nie spływa z włosów. Ale, czy redukuje rozdwajanie się końcówek? Nie sądzę :D

Jak Wam się podoba majowy Shiny?



Paczka nowości od Lirene i Under Twenty

$
0
0
Jak co roku w czerwcu, marki Lirene i Under Twenty wysyłają blogerkom - ambasadorkom paczki z nowościami. Tym razem i ja z wytęsknieniem oczekiwałam kuriera, który w końcu wręczył mi sporych rozmiarów karton :) Ów karton skrywał żółte, słoneczne pudełko, a pudełko, jak się okazało, miało drugie dno... 


W pierwszej części znalazłam kosmetyki ochronne do opalania i te do uzyskania opalenizny bez słońca ;) Przyznam szczerze, że właśnie na te serie najbardziej czekałam. Moja skóra opala się długo, więc żeby uzyskać wymarzony, brązowy kolor muszę się wspomagać różnymi kosmetykami brązującymi. A flitr, wiadomo - zawsze się przyda!
   



Drugie dno skrywało natomiast kosmetyki pielęgnacyjne do ciała, podkład No Mask (który zdążyłam już poznać), a także żel micelarny UnderTwenty, który bardzo mnie ciekawi i już dzisiaj pójdzie w ruch ;) 


Przyjrzyjmy się bliżej poszczególnym produktom!


Jaśminowy olejek do opalania to totalna nowość - jeszcze ciepły :) Nie widziałam go w sklepach, więc przypuszczam, że marka dopiero wprowadza go do sprzedaży. Pachnie przepięknie i zaraz pędzę się opalać w jego towarzystwie :) Koloryzujący balsam do ciała z serii Bronze Collection to będzie totalny hit. Użyłam raz i jestem zakochana <3 Działa jak rajstopy w sprayu - smarujesz, czekasz aż się wchłonie i cieszysz się równomiernie opaloną, brązową i rozświetloną skórą aż do pierwszego prysznica. Muszę jeszcze poobserwować, czy nie będzie brudził ubrań. Samoopalający mus-pianka i samoopalający krem do twarzy i ciała na razie poczekają na swoją kolej, bo muszę dokładnie przetestować olejek VL. Na razie mogę powiedzieć, że pianka w ogóle nie śmierdzi podczas utleniania, co dla mnie jest ogromnym plusem!


Brązujący balsam do ciała pod prysznic widziałam już w Rossmannach i byłam bardzo ciekawa jego działania. Użyłam raz i na razie nie widzę efektów, ale na te trzeba poczekać :) Krem do stóp poczeka na swoją kolej, bo kosmetyków do stóp mam nadmiar, ale za to perłowy mus do ciała Orientalna Magnolia już stoi w łazience. Przyjemnie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania, więc będę testować dalej :)


Antycellulitowy Endo - Masaż to również produkt, który kusił mnie od jakiegoś czasu, głównie ze względu na to, że dużo naczytałam się o bańce chińskiej. Muszę nauczyć się jej obsługi, ale recenzja olejku na pewno pojawi się na blogu. Podkład No Mask już mam i na pewno na dniach zrobię Wam porównanie dwóch najjaśniejszych odcieni, bo trójka jest zdecydowanie za ciemna dla słówiańskiej urody ;) Jest lekki i daje fajne, satynowe wykończenie. Plus za działanie nawilżające - na lato będzie jak znalazł!



I na koniec żel micelarny Under Twenty, który pachnie żurawiną i coś czuję, że zagości w mojej pielęgnacji na stałe. Jeśli tylko nie będzie ściągał skóry, bo tego bardzo nie lubię :) Można go używać z wodą lub bez - jestem ciekawa jak sprawdzi się w tym drugim przypadku.

Co Was najbardziej zaciekawiło? O czym chcielibyście przeczytać na blogu?


  

Godne polecenia sukienki z Romwe i SheIn

$
0
0
Dzisiejszy post będzie dla tych z Was, które nadal boją się zamawiać z Chin :) Ja, odkąd zaczęłam swoją przygodę z aliexpress wiem już, że warto czytać  wcześniej opinie i kupować tylko u sprawdzonych sprzedawców. A co z innymi, chińskimi sklepami? Pewnie każda z Was słyszała o Romwe i SheIn. Jestem wysoka i nie należę do najszczuplejszych, a mimo tego znalazłam tam dwie kiecki, które na mnie pasują i nawet nieźle wyglądają!
   

Pierwsza z nich to tzw. maxi dress w kwiaty. Materiał jest cienki, ale nieprześwitujący. Śliski, ale niebłyszczący - nie wiem jak to określić, ale każda z Was, która miała do czynienia z chińskimi ubraniami pewnie wie, o co mi chodzi :) Wszystko jest dobrze zszyte, nic nie wystaje i nie ciągnie się, a materiał dobrze się nosi i nie drażni skóry. Jeśli chodzi o długość, przy moim wzroście (173) suknia sięga mi do kostek - niższe dziewczyny będą ją miały do ziemi.   



Suknia dostępna jest TUTAJ, obecnie w cenie trochę ponad 19 $.

Jeśli chodzi o rozmiar, nie bierzcie takiego, jaki nosicie, bo możecie się rozczarować. Patrzcie na wymiary w tabeli, a unikniecie niepotrzebnego stresu. Lepiej kupić większą i zwęzić u krawca, niż spinać się z tyłu na agrafki... :)




Druga sukienka to zdecydowanie strzał w dziesiątkę! Jest naprawdę porządnie wykonana, koronkowe wykończenia są idealne, a podszewka jest gruba i nie prześwituje. Jedynie dekolt mógłby być trochę mniejszy, ale to nic :)

Tutaj wzięłam taki rozmiar, jaki noszę i pasuje jak ulał. Nic mi nie odstaje, nigdzie nie ciśnie - jak szyta na miarę!



I znowu - na niższych dziewczynach będzie prezentowała się zdecydowanie lepiej, bo mnie ledwo zakrywa tyłek, więc muszę uważać przy schylaniu się :D Naprawdę jest warta swojej ceny i nada się spokojnie na wesele, czy inne większe wyjścia.

Więcej zdjęć i dokładne wymiary TUTAJ. 

Mało tego, jeszcze dziś możecie złożyć zamówienie z darmową wysyłką do Polski! Listę ubrań objętych promocją podejrzycie TUTAJ. Polecam, naprawdę wiele fajnych rzeczy można upolować w za śmieszne pieniądze :)


Jak Wam się podobają moje zakupy z Chin?
Uprzejmie proszę o poklikanie w wytłuszczone linki - nic Was to nie kosztuje, a mnie daje szansę na kolejne zamówienie i przetestowanie innych rzeczy. Z góry dzięki!


Letnie nowości KOBO i Sensique

$
0
0
Po raz kolejny mam przyjemność zaprezentować nowości marek KOBO i Sensique, dostępnych, rzecz jasna, w Drogeriach Natura :) Tym razem oczywiście gorące trendy lata 2016, czyli strobbing, konturowanie i matowe szminki, które wprost uwielbiam!


Wszystko oczywiście w najmodniejszych kolorach - nude a la Kylie Jenner, delikatne róże i soczyste, neonowe fiolety i czerwienie :) Ceny są przystępne, a na marki własne Natura często organizuje fajne promocje, więc warto z nich skorzystać. Zapraszam do oglądania swatchy:

SENSIQUE MATTE FITS PERFECTLY

Matowa pomadka do ust w kredce, do temperowania. Nadaje ustom zdecydowany kolor i aksamitne wykończenie.

Waga 2 g. Cena 9,99 zł



Choć wszystkie kolory są naprawdę piękne, najbardziej do gustu przypadł mi numer 404. Idealny na co dzień, fajnie się nosi i nie wysusza ust (podobnie jak pozostałe). Pigmentacja jest dość dobra, a trwałość może i nie powala na kolana, ale wyglądają dobrze przez 3-4 godziny. Potem zjadają się od środka i trzeba dokładać.  Małe, poręczne kredki, idealne do torebki - szkoda tylko, że trzeba je temperować :(

KOBO PROFESSIONAL MATTE LIPS

Pomadka zapewniająca ustom matowe wykończenie i pełne nasycenie kolorem. Równomiernie się nakłada i utrzymuje przez długi czas. Połączenie specjalnie dobranych polimerów oraz składników aktywnych pozwala zapewnia ustom odpowiedni poziom nawilżenia, jędrności oraz wygładzenia.
Waga 4,5 g. Cena 15,99 zł

Od lewej:
407 NAKED STONE      
408 BROWNIE          
409 RARE RED        
410 LILA ROUGE        
411 VINTAGE             
412 VAMP

Nie będę się rozpisywać, bo pełną recenzję tych pomadek zamieściłam już na blogu <TUTAJ>. Nowe kolory nie różnią się jakością od starych :)

KOBO Professional FACE CONTOUR STICK

Trzy kredki do rozjaśniania, konturowania i modelowania owalu twarzy. Wygodne w aplikacji, posiadają mechanizm wykręcania i nie wymagają strugania.
Waga 3 g. Cena 19,99 zł

1 HIGHLIGHTING - Kredka przeznaczona do rozjaśniania, rozświetlania twarzy. 
2 SHADING - Kredka do konturowania, nadaje cerze koloryt oraz pomaga stworzyć cienie wyszczuplające kształt twarzy. 
3 SCULPTING - Kredka przeznaczona do modelowania owalu twarzy i jej optycznego wyszczuplenia. 

Kredki są miękkie, kremowe i dobrze napigmentowane. Bez problemu rozcierają się na skórze, a dzięki nim można osiągnąć naprawdę perfekcyjny efekt konturowania. Dwójka jest trochę jasna i mało widoczna na mojej skórze, ale jedynka i dwójka naprawdę dają radę!

KOBO PROFESSIONAL FACE STROBING PALETTE

Zestaw przeznaczony do rozświetlania i modelowania twarzy. Doskonale sprawdzi się podczas wykonywania codziennego makijażu, jak i na wielkie wyjścia. Róż o satynowej strukturze w naturalny sposób podkreśli policzki oraz doda twarzy świeżości, a rozświetlacz idealnie rozjaśni łuk brwiowy, wewnętrzny kącik oka oraz górną partię policzków. Puder brązujący znajdujący się w zestawie doskonale zaznaczy kości policzkowe i ociepli koloryt skóry. 
Cena 24,99 zł

KOBO PROFESSIONAL FACE CONTOUR PALETTE

Zestaw, który pozwoli idealnie podkreślić kości policzkowe, wymodelować nos i stworzyć idealne proporcje twarzy w kilku prostych krokach. Paleta do profesjonalnego konturowania twarzy skomponowana przez wizażystów obejmuje rozświetlacz i dwa uniwersalne odcienie bronzera, które stworzą iluzję światłocienia pożądanego w nowoczesnym makijażu. 
Cena 24,99 zł

Tutaj moim zdecydowanym faworytem jest róż! Pięknie mieni się na skórze, a rozświetlające drobinki nie opadają i nie migrują po twarzy. Widziałam już komentarze zadowolonych dziewczyn, że róż powinien pojawić się w opakowaniu solo - jest naprawdę przepiękny ;)


Delikatne, kremowe i miękkie pudry, idealne dla posiadaczek jaśniejszych karnacji. Dla mnie będą idealne na zimę, na razie poczekają na swoją kolej :) Dobrze się rozcierają i nie robią plam, świetne do delikatnego, codziennego makijażu.

Które z nowości wpadły Wam w oko? Na które się skusicie podczas zakupów w Naturze? 


INSPIRED BY: Naturalnie Piękna

$
0
0
Pamiętacie, jak pokazywałam Wam pudełko Inspired By Joanna Krupa? Wtedy byłam średnio zadowolona z zawartości - co prawda box był po brzegi wypełniony kosmetykami, ale zabrakło mi w nim czegoś ekskluzywnego... Tym razem ekipa Inspired By zaskoczyła mnie tak pozytywnie, że jestem w stanie w ciemno wykupić subskrybcję :)


Pudełko Inspired By Naturalnie Piękna to box po brzegi wypełniony naturalnymi produktami najlepszych marek. Znalazłam w nim aż 11 kosmetyków, więc jest nieźle. I to nie byle jakich kosmetyków! Box był ciężki, a jego objętość wyliczono co do milimetra, bo produkty były w nim poupychane jak sardynki w puszce :D 

Cieszę się, że Naturalnie Piękna to głównie kosmetyki do pielęgnacji i to takie, po które nie sięgnęłabym sama ze względu na cenę. Korektor pod oczy akurat ma neutralny kolor, który pasuje każdemu, więc jestem z niego zadowolona. Gorzej było w przypadku Joanny Krupy, która do boxa sygnowanego swoim nazwiskiem wcisnęła wściekle różowy róż i jasnoróżową szminkę, które musiałam oddać...

Zapraszam do oglądania poszczególnych produktów:


PIXIE COSMETICS, Korektor pod oczy w nowej formule, 48 zł/3 g

Doskonale koryguje niedoskonałości, neutralizuje i rozjaśnia przebarwienia skóry, dzięki zawartej w nim witaminie C i retinolowi. Znakomicie kryje cienie pod oczami, utrwala makijaż oczu na cały dzień. Zawiera witaminę A (retinol) przyspieszającą odnowę tkanek oraz witaminę E, która działa przeciwrodnikowo. Mix kolorów.

MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA, Półkula do kapieli nagietek, 5,50 zł/ 60 g

Musujący proszek kąpielowy uformowany w kształt kuli wypakowany po brzegi odżywczymi dodatkami: kojącym maceratem z kwiatu nagietka lekarskiego, nierafinowanym masłem Shea, olejem ze słodkich migdałów, olejem z pestek winogron, pełnym mlekiem i olejem ryżowym.   


O'RIGHT, Hair SPA, Dwuskładnikowa maska do włosów zniszczonych, 69 zł/ op.

Wykorzystywana do luksusowych zabiegów SPA. Opracowana na bazie wyciągu z białej herbaty, mającej wspaniałe właściwości antyoksydacyjne i naprawcze, opóźnia efekty starzenia się poprzez usuwanie wolnych rodników. Profesjonalny zabieg daje wyjątkowo głębokie korzyści wynikające z odbudowy struktury włosów, przywraca im siłę i witalność. 


KLORANE, Pielęgnacja rozjaśniająca na bazie rumianku i miodu, 42 zł/ 125 ml (miniatura 10 ml)

Łagodna i bezpieczna odżywka rozjaśniająca, bez dodatku środków utleniających - rozświetla włosy od odcieni blond po jasnobrązowe słonecznymi, miodowymi refleksami. Rozjaśnienie jest całkowicie naturalne i stopniowe wraz z kolejnymi aplikacjami. Formuła z wysoką zawartością wyciągu z rumianku powoduje, że refleksy są podkreślone i bardziej intensywne. Produkt biodegradowalny - bez parabenów, silikonu, fenoksyetanolu.


OILLAN ACTIVE, Bioaktywna emulsja do mycia i kąpieli, 25 zł/ 200 ml

Bioaktywna emulsja myjąca do mycia i kąpieli to doskonały sposób na utrzymanie higieny całego ciała. Produkt nadaje się do każdego typu skóry, a szczególnie do skóry przesuszonej i podrażnionej. Unikalna formuła łagodzi uczucie ściągnięcia, swędzenia i szorstkości. Dzięki olejom i lipidom myje i wzmacnia naturalną warstwę ochronną skóry i wykazuje działanie przeciwzapalne. 


LABRAYON, Szampon z portugalskiej zielonej glinki, 50 zł/ 200 ml

Delikatny szampon do codziennego stosowania. Łagodnie myjąc włosy - pielęgnuje je. Zawarta w nim zielona glinka nadaje włosom naturalnie jedwabisty połysk i miękkość. Wpływa kojąco na skórę głowy, przywraca równowagę jej funkcjonowania. Pomaga zachować odpowiedni stopień nawilżenia łodygi. Włosy odzyskują blask i sprężystość, łatwiej się rozczesują i układają. 


BEEYES, Krem pod oczy z jadem pszczelim, 179 zł/15 g (miniatura 10 g)

Sekret naturalnych kosmetyków Bee Pure tkwi w zastosowaniu kombinacji nowozelandzkiego miodu Manuka UMF 20+ i jadu pszczelego. Jad pszczeli, w maksymalnej dopuszczalnej dawce, powoduje mikroobrzęki, które silnie wygładzają skórę oraz stymulują produkcję kolagenu i elastyny dla zachowania trwałego efektu odmłodzenia i odbudowy. Miód Manuka o najwyższym faktorze UMF 20+ łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. 


PILOMAX, Dwustopniowa kuracja do włosów farbowanych ciemnych: szampon + maska, szampon: 20,50 zł/200 ml, maska: 13,60 zł/70 ml

Szampon dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy z nierozpuszczalnych w wodzie substancji: pozostałości produktów do stylizacji i odżywek. Nawilża i przygotowuje włosy na działanie regenerujących składników maski. Maska natomiast odbudowuje uszkodzone włosy, silnie je nawilża, pogrubia i wygładza, zapobiega łamliwości i rozdwajaniu włosów. Wzmacnia blask koloru. Preparaty nie zawierają parabenów, silikonów i SLS.


VITA LIBERATA, Fabulous Gradual Tan Lotion, 79 zł/ 200 ml (miniatura 50 ml)

Luksusowa formuła lotionu zawierająca Aloe Vera oraz masło Shea łagodzi i intensywnie nawilża skórę, równocześnie nadając jej stopniowy i delikatny efekt muśnięcia słońcem, który utrwala się w ciągu 4-8 godzin.

ZMIANY, ZMIANY, Naturalny baton energetyczny Petarda, 8,49 zł/ 69 g

Dla aktywnych i wymagających, a może i nawet nieco odważnych. W 100% naturalne składniki, takie jak daktyle, pestki dyni, maliny, morwa, orzechy nerkowca, orzechy brazylijskie, nasiona chia, spirulina. Pycha!

SYLVECO, Kojący balsam do ciała, 37,80 zł/ 300 ml

Balsam do ciała z ekstraktami z brzozy białej oraz krwawnika pospolitego przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry podrażnionej, wymagającej regeneracji i ukojenia. Regularne stosowanie sprawia, że odzyskuje ona właściwe, długotrwałe nawilżenie i równowagę, staje się bardziej odporna na działanie szkodliwych czynników. Specjalnie opracowana kompozycja składników pozwala odżywić skórę oraz przywrócić jej miękkość i elastyczność. Dzięki lekkiej, chłodzącej formule balsam doskonale się rozprowadza i wchłania, pozostawiając skórę gładką, nawilżoną i zrelaksowaną.


Jak Wam się podoba zawartość Inspired By Naturalnie Piękna? Ja najbardziej jestem zadowolona z kremu Bee Yes, chociaż nie jestem za mordowaniem pszczół, bez których nie będzie życia na ziemi... Już sama wartość tej miniaturowej próbki przewyższa wartość pudełka, a po podliczeniu wszystkich cen wyszło mi trochę ponad 400 zł. SZOK! Dodam, że box można było jeszcze parę dni temu nabyć za 59 zł z kodem rabatowym :) To chyba jedyne pudełko, z którego dosłownie wszystko wykorzystam i wszystkiego będę używać. Szampon i odżywka Pilomax przyjemnie wygładzają i zmiękczają włosy, a kula do kąpieli świetnie nawilżyła skórę. Jak dla mnie Naturalnie Piękna to HIT!  


ShinyBox czerwiec 2016 - ShinyBox 4ever

$
0
0
Uwierzycie, że ShinyBox jest z nami już 4 lata? Ich ambasadorką zostałam ponad 2 lata temu, więc mogę Wam już powiedzieć co nieco o mojej przygodzie z boxami. Cóż, bywało lepiej i gorzej ;) Wykupując subskrypcję musimy liczyć się z tym, że część kosmetyków nie będzie nam odpowiadać, część będzie tania, część ekskluzywna, a część zupełnie nieprzydatna. Ja jednak z ShinyBoxów, mimo kilku ich wpadek, jestem mega zadowolona. Co miesiąc dostaję prezent. Niespodziankę, bo przecież nie wiemy co jest pudełku. A która kobieta nie lubi niespodzianek? ;)


Patrząc na zawartość czwartego urodzinowego Shiny, śmiem stwierdzić, że ludzie, którzy je tworzą, zdecydowanie idą w dobrą stronę. Stękałam ostatnio, że brakuje mi czegoś innego, że ciągle tylko te kosmetyki, lakiery i antyperspiranty... A tu proszę, jest herbata, która posmakowała mi na tyle, że kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Moim zdaniem co miesiąc w boxie powinien znaleźć się jakiś gadżet umilający wolne chwile - czy to herbata, czy wosk zapachowy, czy też kula do kąpieli. Z pewnością każda kobieta chętnie takiego produktu użyje ;)


W czerwcu pudełko "urosło". Jest większe, bo i kosmetyki duże, więc trzeba było gdzieś to wszystko pomieścić. Szata graficzna bardzo mi się podoba - w ogóle od kilku miesięcy co pudełko to ładniejsze :) Nie przedłużając jednak, zapraszam do prezentacji zawartości ShinyBox 4ever:

 NOBLE HEALTH, Suplementy diety, 49,90 zł/op.

Suplementy diety Noble Health to ukłon w stronę najwyższej jakości, innowacyjnych receptur i nowoczesnej technologii. Produkty są tworzone w odpowiedzi na potrzeby najbardziej wymagających konsumentów, by skutecznie rozwiązywać ich codzienne problemy pielęgnacyjne. Mix rodzajów.

 JOANNA, Henna do brwi i rzęs, 3.0 Ciemny brąz, 4,99 zł/15 ml

Henna w kremie do brwi i rzęs barwi w delikatny sposób, zapewniając długotrwały kolor, uwydatniając gęstość i długość rzęs. Podkreśla wyrazistość oczu i nadaje brwiom wymarzony kształt. Formuła została dodatkowo wzbogacona w odżywczy olejek rycynowy.

 MOLLON PRO, Lakier do paznokci Hardening Nail Lacquer, 19 zł/15 ml

Formuła lakieru została wzbogacona w utwardzacz, który przedłuża trwałość lakieru do 7 dni. Wysoka jakość komponentów zapewnia idealną konsystencję lakieru. Wyrafinowaną, klasyczną gamę kolorów uzupełniają odcienie ekstrawaganckie, na każdą porę rokul dnia i na każdą okazję.  

 OILLAN BALANCE, Tonujący krem seboregulujący, 19 zł/40 ml

Krem o lekkiej konsystencji optymalnie pielęgnuje cerę mieszaną, niweluje niedoskonałości, ujednolica koloryt skóry i nadaje cerze naturalny odcień odpowiadający jej karnacji.

 PILOMAX, Regeneracyjna maska do włosów, 13,60 zł/70 ml

Przeznaczona do włosów zniszczonych - łamliwych, szorstkich i sztywnych. Odbudowuje uszkodzone włosy, silnie je nawilża, pogrubia i wygładza. Zapobiega łamliwości i rozdwajaniu włosów. Wzmacnia blask koloru. Wymiennie do włosów jasnych i do włosów ciemnych.

 AMADERM, Krem nawilżająco - regenerujący, 13,60 zł/70 ml

Krem nawilżająco - regenerujący Amaderm przeznaczony jest do ochrony skóry suchej, szorstkiej z tendencją do łuszczenia. Szczególnie polecany do stosowania w miejscach najbardziej narażonych na przesuszenie, tj. dłoniach, łokciach i kolanach.

 QBOX, Egzotyczne odchudzanie - herbata Oolong, 65 zł/120 g (próbka)

Morderca tłuszczu w towarzystwie egzotycznych dodatków. Ananasy, kokosy, kawałki granatów, okraszone wanilią i płatkami róż. Ta herbata nie tylko wygląda i smakuje, ale przede wszystkim działą pro-zdrowotnie!

 STENDERS, Peeling złuszczający do twarzy dzika róża, 79 zł/75 ml (produkt VIP)

Peeling delikatnie złuszcza wierzchnią warstwę naskórka i dogłębnie usuwa zanieczyszczenia sprawiając, że skóra staje się jaśniejsza, gładsza i zdrowiej wyglądająca. Sproszkowana łupina orzecha włoskiego stanowi naturalny materiał ścierający, a ekstrakt z płatków i korzenia dzikiej róży dba o odpowiedni poziom nawilżenia skóry.


DERMEDIC, Płyn micelarny Hydrain3 Hialuro, 45 zł/400 ml (prezent)

Zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia pozostawiając uczucie świeżości i czystości. Zmiękcza i utrzymuje nawilżenie warstwy rogowej skóry. Nie zatyka porów i nie pozostawia filmu na skórze. Idealny do każdego rodzaju skóry. 


W tym miejscu zaznaczę, że mimo, iż dostałam pełną wersję pudełka (produkt VIP i gratis dla subskrybentek), podstawowa wersja w pełni mnie zadowala :) Herbata jest naprawdę pyszna, krem Amaderm pielęgnuje moje przesuszone łokcie i kolana, a spirulina z pewnością pozytywnie wpłynie na odporność mojego organizmu. Nie ukrywam jednak, że zdecydowanym faworytem jest dla mnie peeling Stenders! Nie dość, że pachnie obłędnie, to świetnie złuszcza, a jednocześnie nawilża skórę. Istne cudo! :)

A Wy, co myślicie? Podoba Wam się czerwcowe Shiny?


  

ShinyBox lipiec 2016: Beach please!

$
0
0
Ekipa ShinyBox opisuje lipcowe pudełko takimi oto słowami:
ShinyBox Beach please! to wakacyjny niezbędnik, którego nie może zabraknąć w Twojej torbie plażowej. Dzięki niemu będziesz prezentować się doskonale spacerując po rozgrzanym piasku nad brzegiem morza, bo to bardzo gorrrrący zestaw!
Ciesz się latem i fantastycznym wyglądem!
Bardzo gorrrrący zestaw? Czy aby na pewno?



W pudełku znalazło się aż 9 kosmetyków, z czego 5 pełnowymiarowych. Powinnyśmy się cieszyć i skakać pod niebiosa, ale ja wcale nie jestem aż tak zachwycona... Generalnie tragedii nie ma, bo wszystko się przyda, chociażby na wyjazd. Kostka Dove już była, ale tutaj stękać nie będę, bo te mydła zużywają się u mnie często i gęsto :) Największym niewypałem jest według mnie henna do włosów... Nie dość, że dostałam kolor czarny, a jestem blondynką, to saszetka wystarczyłaby może na pofarbowanie włosów długości maxymalnie 4-5 cm...
GLISS KUR, Szampon Ultimate Color, 15 zł/400 ml (miniatura)

Szampon Ultimate Color został opracowany tak, aby na długo zapewnić piękno koloru włosom farbowanym. Skuteczna formuła z regenerującym serum oraz filtrem UV regeneruje włosy oraz zamyka kolor w ich wnętrzu. Zapewnia optymalną ochronę przed blaknięciem i wypłukiwaniem się koloru - aż do 10 tygodni.


FARMONA, RADICAL Serum wzmacniające do włosów z wyciągiem ze skrzypu polnego, 4 zł/30 ml

Wyjątkowo skuteczny preparat do włosów zniszczonych i wypadających, suchych i matowych, wymagających intensywnej regeneracji, wzmocnienia i ochrony.


REXONA, Antyperspirant Active Shield w kulce, 12 zł/50 ml

Antyperspirant w kulce z nowej serii Rexona Active Shield walczy ze źródłem nieprzyjemnego zapachu, jakim są bakterie, pozostawiając uczucie świeżości i pewności przez cały dzień. Rexona Actove Shield posiada także technologię motion sense, dzięki której jej świeży zapach jest uwalniany przy każdym ruchu.


SWATI, Naturalna henna, 31 zł/150 g (miniatura)

Roślinna farba do włosów, nadająca piękny i lśniący kolor. Naturalne składniki oraz łatwa aplikacja. Wykonana wedle formuły ajurwedyjskiej.


STENDERS, Naturalna morska gąbka (gęsta), 29 zł/szt.

Łagodnie oczyszcza skórę podczas kąpieli w wannie lub pod prysznicem. Gąbki morskie rosną tylko w bardzo czystej, nieskażonej wodzie morskiej. Ta gęsta, trwała gąbka przeznaczona jest do każdego typu skóry. Po wyschnięciu gąbka jest twarda, ale staje się miękka i przyjemna dla skóry, gdy zetknie się z wodą.

STENDERS, Różana musująca kula do kąpieli, 15 zł/ 130 g

Ręcznie wykonana kula do kąpieli wypełni łazienkę królewskim zapachem róży, który poruszy każde serce. Skórą zaopiekuje się sól morska i olej z nasion winogron. Delikatne płatki róży nastroją na romantyczne chwile we dwoje. Produkt przygotowany i pakowany ręcznie, specjalnie dla klientek ShinyBox.


DELIA COSMETICS, Pomadka do ust Satine Lips, 11,60 zł/szt.

Pomadka do ust o delikatnym, egzotycznym zapachu. Kolory idealne na każdą okazję i nastrój. Nasycone kwasy tłuszczowe i fosfolipidy zapewniają ustom wielogodzinne nawilżenie i zabezpieczenie przed utratą wody. Witaminy A i E regenerują usta i chronią je przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.


DOVE, Kremowa kostka myjąca, 3,98 zł/100g

Kremowa kostka Dove składa się w 1/4 z kremu nawilżającego, dzięki czemu już podczas mycia pielęgnuje skórę, przywracając jej prawidłowy poziom nawilżenia. Idealnie usuwa zanieczyszczenia, jak i makijaż.

PIERRE RENE, Tusz do rzęs Genial Volume, 21 zł/szt.

Pogrubia, wydłuża, definiuje makijaż. Komfortowa, silikonowa szczoteczka z innowacyjną końcówką optymalnie modeluje rzęsy.

Całe pudełko ratuje zestaw Stenders - markę uwielbiam, a zapach róż wypełnił całe pudełko i umilał mi odpakowywanie boxa. Tusz z Pierre Rene niestety nie przypadł mi do gustu. Strasznie skleja i rozmazuje się w ciągu dnia. No cóż, pocieszają mnie dwie miniaturki Gliss Kura i Farmony, które z pewnością zużyję. Reszta powędruje niestety do kosza... :(

A jak Wam podoba się zestaw Beach please?


Viewing all 98 articles
Browse latest View live